
Raj food blogera w Dirty Bones
Przyznajcie się – robicie zdjęcia jedzenia, które kelner stawia przed wami w restauracji? Nie jesteście w tym odosobnieni...
Zapewne wielu z was przeglądając Instagram częściej lub rzadziej natyka się na hashtagi #foodporn, #foodgasm czy #foodies. Zazwyczaj w pakiecie jest apetyczne zdjęcie, przedstawiające jadalne dzieło sztuki stworzone przez profesjonalnego szefa kuchni. Nic dziwnego – niektóre dania są ucztą także dla oczu, a talerze i ich zawartość zachwycają na tyle, że aż szkoda zjeść takie arcydzieło. Restauratorzy wiedzą, że wygląd talerza jest bardzo ważny, jednak chodzi nie tylko o doznania estetyczne podczas jedzenia. Atrakcyjny wygląd dania oznacza także zdjęcia wrzucane przez klientów w social media czyli dodatkową i do tego darmową reklamę dla lokalu. Sprytny manager lub szef kuchni powinien postarać się więc, by stworzyć warunki idealne dla zrobienia perfekcyjnej fotki serwowanego jedzenia. Za przykład niech służy przedsiębiorcze Dirty Bones.
Knajpa Dirty Bones z Londynu serwuje gościom nowoczesną kuchnię inspirowaną Nowym Jorkiem. Do tego gwarantuje im piękny design oraz... zestaw do idealnego selfie znad talerza. W końcu nie każdy gość ma dryg do pięknych zdjęć, ale większość posiada konto w social mediach – tutaj właśnie objawia się marketingowy geniusz Dirty Bones. Każdy stolik w knajpie wraz z zamówieniem otrzymuje zestaw do stworzenia idealnego zdjęcia w stylu foodporn: przenośną lampę LED, powerbank, selfie sticka, ministatyw, a nawet specjalny szerokokątny obiektyw dostosowany do smartfonów.
– Ludzie uwielbiają pokazywać w social media co jedzą, chcieliśmy więc stworzyć coś, co pozwoli stworzyć idealne ujęcie, niezależnie od światła czy pory dnia – tłumaczy restauracja. Do tego dodać należy, że jedzenie w Dirty Bones faktycznie zasługuje na uwiecznienie – grillowane steki podane na specjalnych kamieniach, eksperymentalne desery i bajeczne kompozycje prezentują się naprawdę wspaniale. Wszystko inspirowane jest barbecue rodem ze Stanów Zjednoczonych, okraszone nowoczesnym podejściem rodem z najlepszych kuchni w Nowym Jorku. Wygląda na to, że Dirty Bones to idealne miejsce dla blogerów kulinarnych i rekinów social media. Skorzystalibyście z ich zestawu małego fotografa?
Źródło: Dirty Bones / Wersm