/hamag/assets/big-jpg-2844.jpeg

Optyka na elitę, czyli malarstwo abstrakcyjne w Polsce

Rozedrgane linie i nakładające się na siebie warstwy barw, czyli piękna abstrakcja.

Data publikacji: 01.06.2016
Malarstwo abstrakcyjne nigdy nie miało w Polsce łatwo – w XX wieku w mainstreamie znajdowały się zazwyczaj realizmy i martwe natury. Ładne kwiatki i urocze widoczki po prostu fajnie wyglądają na ścianie salonu czy sypialni, nie wymagają przy tym zastanawiania się, co takiego kryje się za skomplikowanymi kształtami czy też co wyrażają powtarzające się w nieskończoność prostokąty. Wydaje się więc, że abstrakcja to domena elit – tymczasem sztuka, która otwarcie rości sobie prawo do bycia elitarną, jest albo domeną najbogatszych albo rozpływa się w niebycie.

W Polsce abstrakcja kojarzy się zarówno z buntem przeciwko akademickim zasadom (jak w dwudziestoleciu międzywojennym) czy przeciwko systemowi (jak po II wojnie światowej), jak i z manifestacją rynkowości sztuki, jej czynnego udziału w ciągłym procesie konsumpcji (co ma miejsce współcześnie). Obecnie odkrywani są ponadto artyści, którzy dotychczas nie mogli tworzyć w duchu nie przedstawieniowym ze względu na niesprzyjające warunki polityczne. Do takich artystek należy m.in. Janina Wierusz Kowalska, potomkini wielkiego rodu Wieruszów Kowalskich, który wydał na świat Alfreda, a także Marię Irenę, zwaną Taptą.

Janina Maria Wierusz Kowalska, Seria I M8, 2012

Jak pisze Grzegorz Dziamski, „sztuka może dzisiaj wyglądać jak reklama, moda, rozrywka, może przypominać konsumpcyjne towary, zabawki, przyrządy gimnastyczne, sprzęt kuchenny, działalność społeczną lub polityczną – jednym słowem, może wyglądać jak cokolwiek…”. Skoro zatem mimesis, czyli naśladowanie rzeczywistości, stało się wyznacznikiem współczesnej sztuki, może nie warto stwarzać kolejnych światów i mnożyć bytów w nieskończoność… Skąd zatem tak wielkie powodzenie abstrakcji na światowych targach i aukcjach sztuki? Tacy twórcy jak Willem de Kooning czy Jasper Johns są na nich wciąż rozchwytywani.

Władysław Strzemiński w swojej programowej książce Unizm w malarstwie z 1928 roku za istotną właściwość obrazu uznał płaskość powierzchni oraz granice obrazu. Zwłaszcza druga zasada była szczególnie istotna, choć być może wydaje się dzisiaj oczywistością. Istotną właściwością obrazu jest, zdaniem Strzemińskiego, jego istnienie na płaszczyźnie ograniczonej ramą. W takim unistycznym duchu zachowane są prace Wojciecha Łazarczyka, Małgorzaty Szymankiewicz czy Przemysława Mateckiego, a także niektóre obrazy, wspomnianej już, Wierusz Kowalskiej.

O ile Łazarczyk, Szymankiewicz i Matecki są sumaryczni, wręcz analityczni i oszczędni formalnie, to w twórczości Wierusz Kowalskiej, która jest przecież o jedno pokolenie starsza, trudno o takie kategoryczne założenia programowe. U artystki chłodny formalizm niektórych obrazów, takich jak Cyjan, Magenta, Żółty; Muszle; Bananowe wstążki, przeplata się z wizualnymi eksperymentami z pogranicza op-artu i powidoków Strzemińskiego, które ten tworzył pod koniec lat czterdziestych – tutaj warto przywołać takie prace artystki jak Poirot, Bambusy czy Napięcie.

Janina Maria Wierusz Kowalska, Karnawał w Wenecji

Optyczno-geometryczne zabiegi, które wydają się domeną sztuki modernistycznej, oderwanej od otaczającego świata, w interesujący sposób wykorzystuje Grzegorz Sztwiertnia w serii obrazów z 2008 roku, Praktyka widzenia. Sztwiertnia to też zresztą autor cyklu Oko malarza, obrazów łudząco przypominających ikoniczne dzieła Wojciecha Fangora. Bohaterką cyklu Praktyka widzenia artysta czyni rogówkę oka, odwołując się przy tym zarówno do Farbenlehre Goethego, jak i Teorii widzenia Strzemińskiego. Przekłada on na obraz malarski widoki zniekształceń rogówki, które można zobaczyć podczas badania metodą wideokeratografii, czyli zniekształceń na rogówce – są to zatem zapisy widzenia, przełożone na barwne, cyrkularne płaszczyzny.

Janina Maria Wierusz Kowalska, Zaćmienie

U wielu innych artystów takie nawiązania do procesu widzenia odbywają się z kolei na płaszczyźnie czysto wizualnej, a nie konceptualnej: u Wierusz Kowalskiej płaszczyzny zostają pogłębione półtonami i półcieniami, powidokowe struktury przewijają się przez kompozycje Małgorzaty Szymankiewicz, zaś podstawowe barwy zlewają się w tęczowe miraże w malarstwie Leona Tarasewicza i Jarosława Flicińskiego. Tych trzech artystów: Wierusz Kowalską, Tarasewicza i Flicińskiego łączy zamiłowanie do przenikania się barw i form, a także inspiracja światem natury i możliwościami metafizycznymi malarstwa (choć nie wszyscy się do tego pewnie otwarcie przyznają). Cała trójka tworzy płótna wielkoformatowe, niezwykle precyzyjne jeśli chodzi o grę kolorów.

Janina Maria Wierusz Kowalska, Duo

U Wierusz Kowalskiej i Tarasewicza dostrzeżemy te same rozedrgane linie i nakładające się na siebie warstwy barw, zaś u Tarasewicza i Flicińskiego zauważymy tożsamą fascynację możliwościami malarstwa do przeistaczania wnętrz galerii. Wierusz Kowalska jest natomiast w tym gronie jedyną kobietą i to ona przełamuje rozpowszechniony stereotyp, iż zanurzona w intelektualizmie abstrakcja geometryczna to przede wszystkim domena mężczyzn.

Pozostaje pytanie – czy ten rodzaj sztuki jest rzeczywiście sztuką tworzoną dla elit? Wierusz Kowalska nie zaprzecza, że sztuka jest, jej zdaniem, dziedziną elitarną, co jednak nie stoi w sprzeczności z wiarą w jej nieograniczoną wolność i w wolność odbiorcy. Artystka uważa, że wielka sztuka bez świadomego widza jest tylko kaprysem. Może warto więc porzucić stereotypowe myślenie o sztuce abstrakcyjnej i zapatrzeć się w wibrujące formy na obrazach polskich twórców? Zwłaszcza, że takie malarstwo coraz częściej wychodzi w przestrzeń publiczną – co świadczy o jego coraz głębszej demokratyzacji.

Poza tym, demokratyczne są też prawa natury, z których czerpią artyści eksperymentujący z kolorem, światłem i cieniem – jak zauważa Wierusz Kowalska, „obdarzają one takimi samymi możliwościami zarówno greckie kolumny i wspaniałe gzymsy, co przedmioty zupełnie zwyczajne, kamyk czy kawałek tasiemki”.

Autorką tekstu jest Magdalena Zięba – historyczka sztuki, doktorantka na Uniwersytecie Wrocławskim. Pisze o sztuce i designie do magazynów takich jak Contemporary Lynx i Label.

Zobacz także

Ludzie / #Wywiad

classic-jpg-12024

Inspiracje są wszędzie. Wystarczy czasami przymrużyć oczy…

Jagoda Matuła-Krawczyk z Matuszka Tattoo opowiada o swojej pasji i kolorach, które w jej pracach są szczególnie ważne!

Ludzie / #Artykuł

classic-jpg-11984

„Po pierwsze powoli” – na zajęciach metodą Feldenkraisa

Czym jest technika Feldenkraisa? Jak może pomoc w odzyskaniu równowagi?

Ludzie / #Wywiad

classic-jpg-11839

Konique – marka dla koniarzy

Konique to młoda polska marka produkująca unikalne produkty dla koniarzy! To magiczne produkty rzemieślnicze dla miłośników zwierząt.