Rzeczy wokół nas znikają

Projektowanie to odpowiedzialne, a zarazem niezwykle inspirujące zajęcie. Wojciech Morsztyn opowiada o tym, dlaczego lubi formować przestrzeń na nowo!

Data publikacji: 16.10.2015

Wojciech Morsztyn

Młody, polski projektant Wojciech Morsztyn, chociaż dopiero zaczyna realizować się zawodowo, to ma już na swoim koncie poważne wyróżnienie… Nagroda w konkursie „A’Design Awards” za projekt: „OIIIO” to nie lada gratka. O jego fascynacjach i futurystycznych wizjach rozmawiamy, nie mogąc nadziwić się pięknym przedmiotom i nieograniczonym możliwościom, jakie dla projektowania stwarza natura.

HAmag: W kwietniu tego roku twój projekt stolika „OIIIO” otrzymał nagrodę w kategorii Furniture, Decorative Items and Homeware Design. Dodatkowo zostałeś zaproszony do stowarzyszenia designerów IAD (International Association of Designers). Czym dla Ciebie jest „A’Design Awards”?

Wojciech Morsztyn: Dzięki temu wyróżnieniu mogę dotrzeć ze swoimi projektami do większej grupy osób. Publikacje w prasie, zaproszenia na targi, prezentacje, to kolejne bardzo miłe konsekwencje. Ta nagroda zminimalizowała ukryte w mojej głowie lęki przed tym, aby odważnie podążać swoją drogą. Otworzyłem się na „nowe”. Teraz już wiem, że warto polegać na sobie i nie bać się swoich wizji. Ta nagroda dała mi „pozytywnego kopa”.

H.: Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z projektowaniem? Czy potrafisz wskazać Twój pierwszy projekt? 

W.M.: Ta przygoda ma swój początek w dzieciństwie. Zawsze lubiłem rysować, kreować postaci i przedmioty. Najbardziej pasjonowały mnie motocykle, stąd cały plik rysunków z tymi maszynami w roli głównej. Wciąż wymyślałem nowe rzeczy. Decyzja o podjęciu studiów architektonicznych była naturalną konsekwencją mojego hobby. Pierwszy poważny projekt to od razu ogromna rzecz – dom pod Warszawą i 250 m² wnętrz do zaprojektowania. Rzuciłem się na głęboką wodę i nie żałuję, bo wnętrza w nim są wyjątkowe. 

OIIIOStolik kawowy "OIIIO", fot.: Morsztyn

H.: Czy polskie szkoły artystyczne dobrze przygotowują architektów wnętrz do zawodu?

W.M.: Jeśli spojrzymy na oceny studentów i konkursy – to odpowiedź nasuwa się jedna – tak, absolwenci są dobrze wyedukowani i mają niekonwencjonalne pomysły. Jednak nie można być tylko optymistą. Uczelnie powinny rozwinąć obszar zagadnień czysto technicznych, jak i położyć większy nacisk na pracę z materiałem oraz monitorować szybko zmieniający się rynek pracy, by dostosować program studiów do aktualnych realiów. Odpowiednie prawo mogłoby też pomagać w większej swobodzie pracy. Stworzyłoby to dla nas efektywniejsze warunki, w których bylibyśmy w stanie bez większych ograniczeń ingerować w struktury wnętrz.

H.: Czym kierujesz się podczas projektowania? 

W.M.: Ponadczasowość, prostota i dobre proporcje to moje wyznaczniki. Trendy przemijają i projekty, które bazowały jedynie na tym, co jest w danym czasie modne, trafiają do kosza. Tak samo, jak w przypadku czegoś, co jest bardzo kolorowe, ale potem staje się nudne...
Nie lubię robić przypadkowych rzeczy, dlatego muszę mieć silną wizję artystyczną. Zwracam uwagę na dobór materiałów oraz detale, które są szczególnie ważne przy wykończeniach. Kolejną istotną sprawą jest rzetelny wywiad z klientem, poznanie przyzwyczajeń wszystkich domowników, ich rytuałów, marzeń. Architekt wnętrz projektuje dla ludzi i to im musi się dobrze mieszkać w nowych przestrzeniach.

H.: A jakie trendy wydają Ci się godne uwagi?

W.M.: Podoba mi się wykorzystanie filcu. Ten materiał szczególnie mnie interesuje, ma nietuzinkową teksturę, można go ciekawie wykorzystać. Inspirujące są też nawiązania do folku. Jednak najbardziej intryguje mnie wiklina. Jakiś czas temu brałem udział w warsztatach w Rudniku nad Sanem i mogłem spróbować w jaki sposób pracuje się z tym materiałem. Chciałbym pokazać go szerszej publiczności, także za granicą. Wiklina jest bardzo plastyczna, trwała, można z niej tworzyć piękne rzeczy… Zestawiłbym ją z nowoczesnymi wnętrzami, które w ten sposób nabrałyby ciepła. Przy najbliższej okazji to zrobię.

H.: Skąd czerpiesz pomysły, co Cię inspiruje? W jaki sposób dbasz o rozbudzanie swojej wyobraźni?

W.M.: Jestem otwarty na rozmaite emocje. Słucham, oglądam, czytam masę książek, w tym biografie znanych projektantów i architektów. Najbardziej twórczo nastraja mnie jednak kontakt z naturą, która pozytywnie mnie wycisza. Na początku fascynowali mnie ludzie i duże miasta, teraz jest inaczej, odkryłem, że natura daje mi o wiele więcej. W niej dostrzegam ruch, dynamikę, prostotę i harmonię. Obserwując ją, mogę przenieść te wartości do swoich projektów.

H.: Którego z żyjących projektantów najbardziej
podziwiasz i dlaczego?

W.M.: Philippe Starck. To nie tylko ciekawy, wszechstronny architekt, ale człowiek o wielu talentach. Interesuje się wieloma rzeczami, od baterii po meble i domy. Ma niebanalną osobowość, która odzwierciedla się w jego projektach. 

H.: Którą część procesu projektowego lubisz najbardziej?

W.M.: Pierwszy etap, czyli poznawanie klienta, zbieranie pomysłów, tworzenie koncepcji. To czas, kiedy muszę wykazać się kreatywnością i jednocześnie myśleć analitycznie.

H.: Zlecenie Twoich marzeń to...

W.M.: Dubaj i zaprojektowanie wnętrz jednego z najwyższych budynków. A także… autorska kolekcja mebli dla królowej Elżbiety.

H.: Naprawdę? To zaskakujące! A kim byłbyś, gdybyś nie został architektem wnętrz? Jaki inny zawód mógłbyś wykonywać?

W.M.: Byłbym kierowcą motocykli lub żołnierzem. Zawsze chciałem służyć w armii. Do dzisiaj te dziecięce zainteresowania ułatwiają mi znajdowanie oryginalnych rozwiązań. Taka otwartość pomaga w projektowaniu… Na przykład sam Philippe Starck jakiś czas temu stworzył lampę na bazie kałasznikowa!

H.: I znowu zaskoczenie [śmiech]. A jaka jest, według Ciebie rola projektanta w społeczeństwie?

W.M.: Pomagamy ludziom w organizacji przestrzeni. Naszym zadaniem jest polepszanie jakości życia. Dzięki rozwiniętemu zmysłowi estetycznemu, dbamy o to, by żyło się lepiej, wygodniej i przyjemniej. Z drugiej strony przekształcamy otoczenie, aby stało się przyjazne na przykład dla osób niepełnosprawnych. To ważna misja. Gdy projektowałem przedszkole, zdałem sobie sprawę z tego, jak wiele trzeba zmienić, by dostosowywać pomieszczenia i meble pod konkretną, bardzo wymagającą grupę ludzi. W tym przypadku dzieci. To było niezwykle pouczające zadanie.

vestorKrzesło: Vestor, fot.: Morsztyn

H.: Jaka jest Twoim zdaniem przyszłość architektury wnętrz? 

W.M.: Żyjemy szybko, często zmieniając miejsca zamieszkania. Ten trend zostanie, a nawet się zintensyfikuje. Ludzie zaczną jeszcze więcej migrować, ale jednocześnie – wydaje mi się – pozostaną bliżej natury, w harmonii z otoczeniem.  Będą świadomi swoich potrzeb. Myślę, że domy staną się bardziej mobilne i interaktywne. Już teraz możemy zaobserwować, że rzeczy wokół nas znikają – najpierw magnetofon, potem discman, a teraz telefon zastąpił mp3… Zmieni się wobec tego technologia projektowania, a zwłaszcza narzędzia, które zostaną podporządkowane sztuce interaktywnej. Rola architekta wnętrz zostanie jednak taka sama

H.: Wiem, że lubisz projektować krzesła. Jakie cechy ma siedzisko idealne?

W.M.: Witruwiusz pisał, że architektura polega na zachowaniu trzech zasad: trwałości, użyteczności i piękna. Krzesło musi być kwintesencją tych wartości. Dlatego powinno zostać wykonane z dobrych materiałów – warto mądrze gospodarować surowcem. Poza tym niechaj każdy mebel dobrze spełnia swoje zadanie i cieszy oko idealnymi proporcjami. Projektuję dla ludzi świadomych, którzy inwestując w przedmioty trwałe i solidne, mogą się nimi cieszyć przez wiele, wiele lat.

Zobacz także

Ludzie / #Wywiad

classic-jpg-12024

Inspiracje są wszędzie. Wystarczy czasami przymrużyć oczy…

Jagoda Matuła-Krawczyk z Matuszka Tattoo opowiada o swojej pasji i kolorach, które w jej pracach są szczególnie ważne!

Ludzie / #Artykuł

classic-jpg-11984

„Po pierwsze powoli” – na zajęciach metodą Feldenkraisa

Czym jest technika Feldenkraisa? Jak może pomoc w odzyskaniu równowagi?

Ludzie / #Wywiad

classic-jpg-11839

Konique – marka dla koniarzy

Konique to młoda polska marka produkująca unikalne produkty dla koniarzy! To magiczne produkty rzemieślnicze dla miłośników zwierząt.