/hamag/assets/otwarcie-jpg-9019.jpeg

Bike Town Przemyśl – za zakrętem czeka przygoda

Maciej Kucbora – wielki pasjonat rowerów górskich opowiada o swojej wielkiej pasji i zbliżającym się festiwalu Bike Town Przemyśl.

Data publikacji: 19.04.2017

Maciej Kucbora – weteran polskiej sceny MTB, wielokrotny Mistrz Polski w 4x (czterech zawodników jednocześnie ściga się na krętej i stromej trasie, pokonując skocznie) i Downhillu (zjazd rowerem na czas po stromych, naturalnych trasach), Doświadczony instruktor, budowniczy tras rowerowych i torów pumptrackowych, współwłaściciel firmy VeloProjekt i współorganizator festiwalu Bike Town Przemyśl – człowiek, który o rowerach chyba wie wszystko właśnie opowiedział nam o tym, co kocha w tym sporcie

HAmag: Od kiedy wiedziałeś, że swoją przyszłość zawodową zwiążesz z rowerami?

Maciek Kucbora: Trudno mi to jednoznacznie określić. Mniej więcej od 15 roku życia trenowałem i ścigałem się w kilku ekstremalnych dyscyplinach kolarstwa. Byłem wciągany lub wymyślałem kolejne projekty rowerowe, a oferty pracy coraz mocniej wiązały mnie z tematem rowerów. I tak hobby przerodziło się w sposób na życie. Dziś uważam się za szczęściarza, mogąc realizować się w branży, którą lubię i robić to z ludźmi, z którymi dzielę tę samą pasję.

Maciek Kucbora, szkolenie grupowe Bielsko-Biała

H.: Co Cię tak najmocniej pasjonuje w tym sporcie? 

M.K.: Myślę, że najbardziej pociągająca jest wolność jaką daje rower górski. Gdyby pasjonowałaby mnie gra w tenisa lub windsurfing – spotykałbym się na co dzień z masą ograniczeń. Z koniecznością poszukiwania odpowiedniego miejsca, czy też idealnych warunków pogodowych do ich uprawiania. A tu wystarczy prosty sprzęt i chęć wyjścia z domu. Mogę jechać po jakiejkolwiek drodze, obrać dowolny cel o odpowiedniej dla mnie porze, a za zakrętem czeka już przygoda...

Moje podejście do tematu rowerów bardzo ewoluowało z biegiem lat. Nie chodzi o wynik na mecie, ale o przyjemność, którą zwyczajnie czerpię z samej jazdy. Teraz, kiedy w końcu udało mi się zamieszkać w górach, wszystko nabiera dla mnie naprawdę dużego znaczenia.

Enduro, Bielsko-Biała; fot. Piotr Staroń

H.: Jak właściwie nazywa się dyscyplina, którą uprawiasz?

M.K.: Powszechnie nazywana jest enduro – bardziej ze względu na rodzaj sprzętu jakiego się używa do tego rodzaju jazdy. Enduro to rower, który może wszystko. Dobrze podjeżdża, szybko zjeżdża, stabilnie lata, w porównaniu do zwykłego sprzętu MTB. Jazda enduro to nic innego jak jazda po górach, czyli kwintesencja kolarstwa górskiego w najbardziej wolnej jego formie. Nie ogranicza cię zbyt lekki lub zbyt ciężki sprzęt. Ten do enduro jest kompromisem i idealną fuzją wszelkich dostępnych w rowerach cech, które pomagają przemieszczać się w trudnym górskim terenie w sposób maksymalnie szybki i płynny.

H.: Co bywa najtrudniejsze w enduro? 

M.K.: Na poziomie zawodniczym, chyba jak w każdym sporcie, jest to połączenie kilku czynników. Przygotowanie psychiczne, fizyczne, sprzętowe plus szczypta szczęścia. Natomiast na poziomie ogólnodostępnym nie jest to szczególnie niebezpieczne, ani trudne. Potrzebne jest opanowanie kilku podstawowych technik jazdy w terenie, które uczynią jazdę bardziej bezpieczną i przyjemną.

H.: Czy w Polsce są warunki ku szlifowaniu umiejętności w tej dziedzinie? Gdzie można trenować? Od czego zacząć? 

M.K.: W Polsce warunki do uprawiania wszelkiej formy kolarstwa górskiego są naprawdę bardzo dobre. Istnieją oczywiście kraje, np. alpejskie, gdzie jest o wiele lepiej, ale są też takie, gdzie jest dużo trudniej uprawiać cokolwiek poza jazdą po szosie. Aby zacząć, warto przede wszystkim poznać kilka podstawowych technik jazdy w terenie. Można je nabyć na bardzo popularnych ostatnio, wielopoziomowych szkoleniach, które z pewnością uczynią początki jazdy MTB bardziej bezpiecznymi. A potem cóż, ćwiczyć jak najwięcej i czerpać radość z jazdy!

Miejsc do jazdy w Polsce naprawdę nie brakuje. Bardzo dynamicznie rozwija się u nas infrastruktura górskich tras rowerowych (Bielsko-Biała, Świeradów Zdrój) oraz torów pumptrackowych, w czym mam swój bezpośredni udział poprzez działalność VeloProjekt. To właśnie na  pumptrackach – pofałdowanych, asfaltowych torach, które lokalizujemy w centrach miast, można nauczyć się podstawowego obycia ze sprzętem, nabyć koordynację i podszlifować technikę, która przekłada się później na jakość jazdy w terenie.

Szkolenie na pumptracku, VeloProjekt

H.: Jak zaczęła się Twoja przygoda z festiwalem Bike Town Przemyśl?

M.K.: Było to dokładnie 10 lat temu. Wówczas działałem w ekipie Superligi – ogólnopolskiego cyklu zawodów rowerowych. Wraz z ekipą zawitaliśmy do Przemyśla, aby zbadać temat pod kolejną imprezę. Miał to być pierwszy w Polsce downtown, czyli ekstremalny zjazd ulicami miasta i schodami w dół. Tam poznałem Waldka Hryniszyna, lokalnego działacza i entuzjastę rowerów, z którym ten event wtedy zorganizowaliśmy. Projekt cyklu Superliga skończył się rok później, lecz UM w Przemyślu w dalszym ciągu chciał promować markę miasta poprzez organizację tej charakterystycznej imprezy. Waldek poprosił mnie o pomoc przy rozwijaniu projektu i tak powstał Bike Town Przemyśl. W przeciwieństwie do swojej pierwotnej formy, czyli pojedynczego wyścigu, wypracowaliśmy multidyscyplinarną, kilkudniową imprezę zarówno dla amatorów i profesjonalistów. 

H.: Bardzo Wam kibicujemy! Jak Festiwal ewoluuje z roku na rok?

M.K.: To już piąty rok imprezy w pełnej formule i co roku staramy się wprowadzać pewne nowinki do harmonogramu. Są to nowe dyscypliny i pokazy rowerowe. Niektóre sprawdzają się lepiej lub gorzej w warunkach miejskich, więc poszukujemy cały czas nowych rozwiązań. Z roku na rok coraz bardziej sprzyjają nam urzędnicy i przedsiębiorcy, dzięki czemu możemy realizować coraz śmielsze pomysły i wzbogacać w ten sposób harmonogram festiwalu. Impreza podoba się nie tylko w regionie, ale także odwiedzają nas turyści i zawodnicy z całej Polski.

Bike Town Przemyśl

H.: Czego możemy spodziewać się w tym roku? Jakie są najważniejsze punkty imprezy? 

M.K.: Niezmienny jest główny punkt programu, czyli wspomniany już downtown oraz puchar świata w dircie. Dirt to widowiskowa dyscyplina, polegająca na wykonywaniu ewolucji w powietrzu na ziemnych „hopach”. Te tzw. sztuczki wykonują oczywiście profesjonaliści, a oceniają ich certyfikowani sędziowie. Pokazy cieszą się ogromną popularnością wśród widzów. Tysiące ludzi co roku przychodzi w majowy weekend na przemyski rynek, by oglądać latających rowerzystów. Warto dodać, że te dwie dyscypliny będzie można oglądać na żywo w internecie 30 kwietnia i 1 maja (www.biketown.pl).

Bike Town Przemyśl 2017

Poza efektownymi pokazami Bike Town Przymyśl, to również impreza dla amatorów. Będzie można wystartować w maratonie na krótkim dystansie, potestować najnowsze modele rowerów lub wybrać się z profesjonalnymi przewodnikami na kilkugodzinną wycieczkę po Twierdzy Przemyśl. Będzie też możliwość uczestniczenia w zajęciach spinningu lub odbycia szkolenia z techniki jazdy. W tym czasie dzieciaki będzie można zostawić w specjalnej Strefie Malucha, gdzie animatorzy zajmą się najmłodszymi uczestnikami festiwalu.

W tym roku Majówka jest wyjątkowo długa, zatem warto wziąć pod uwagę wycieczkę w ten nieznany dla większości rejon kraju i po festiwalu udać się na przykład w Bieszczady. Tak na marginesie, obecnie podróż z Krakowa do Przemyśla autostradą trwa tylko 2 godziny!

H.: Postaramy się być tam z Wami. Powodzenia :-)

Zobacz także

Ludzie / #Wywiad

classic-jpg-12024

Inspiracje są wszędzie. Wystarczy czasami przymrużyć oczy…

Jagoda Matuła-Krawczyk z Matuszka Tattoo opowiada o swojej pasji i kolorach, które w jej pracach są szczególnie ważne!

Ludzie / #Artykuł

classic-jpg-11984

„Po pierwsze powoli” – na zajęciach metodą Feldenkraisa

Czym jest technika Feldenkraisa? Jak może pomoc w odzyskaniu równowagi?

Ludzie / #Wywiad

classic-jpg-11839

Konique – marka dla koniarzy

Konique to młoda polska marka produkująca unikalne produkty dla koniarzy! To magiczne produkty rzemieślnicze dla miłośników zwierząt.