Wibrator – szpieg
Nowe technologie i seks gadżety to coraz popularniejsze połączenia. Może się jednak okazać, że nie zawsze wychodzą one na zdrowie użytkownikom.
W wojnie i miłości wszystkie chwyty dozwolone – dlatego wiele par decyduje się wprowadzić technologię do sypialni i maksymalnie korzystać z możliwości, jakie ona oferuje. Do często wykorzystywanych gadżetów należą, m.in. inteligentne wibratory, które dzięki połączeniu z dedykowaną aplikacją, zbierają informację o naszym życiu erotycznym i podpowiadają jak je ulepszyć. Zebrane statystki i informacje są na wagę złota dla początkujących kochanków lub par szukających urozmaicenia. Niestety, okazuje się, że urządzenia nie zatrzymują ich dla siebie...
We-Vibe Sync to wibrator w wersji smart – pozwala m.in. na sterowanie urządzenia przez smartfon lub tablet, co stanowić ma doskonałe lekarstwo na ból rozstania z ukochanym przy okazji długich wyjazdów. W zależności od siły dotyku na ekranie telefonu, dostosowuje on siłę wibracji w urządzeniu. We-Vibe Sync umożliwia także na dopasowanie intensywności wibracji do ulubionej piosenki. Ciekawy design i wiele możliwości jakie oferuje gadżet sprawiły, że stał się on bardzo popularny – także w Polsce. Nawet dość spora, jak na rodzime warunki cena (550 pln) nie odstraszyła osób spragnionych nowych łóżkowych doznań. Jednak w świetle ostatnich wiadomości z pewnością zrewidowali oni swój zapał wobec gadżetu – okazało się bowiem, że We-Vibe Sync pomagało gromadzić producentowi informacje dotyczące użytkowników: adresy mailowe, numery telefonu, etc. oraz łączyć je z danymi uzyskanymi w trakcie używania urządzenia.
To oznacza ogromną bazę wrażliwych danych, którą zbudował producent. Efekt? Pierwsze pozwy już trafiły do sądu, możliwe że pojawią się kolejne, mimo że WE-Vibe Sync zapewnia, że zgromadzone informacje nie trafią do osób trzecich, a ich bazy są bezpieczne. Mimo to firma jest zmuszona wypłacić niemal 4 mln dolarów odszkodowania – każdy, kto podał jej przy okazji korzystania z wibratora dane, takie jak nazwisko czy numer telefonu, otrzyma aż 10 tysięcy dolarów, natomiast osoby które jedynie kupiły urządzenie dostaną rekompensatę w wysokości 199 dolarów. Ta sytuacja pokazuje jak wrażliwe dane mogą być pozyskiwane przez wearables – są one cenne nie tylko dla użytkownika, ale też dla firm reklamowych i marketingowych. Jak widać ochrona prywatności w dobie technologii nie jest łatwa.
Źródło: Antyweb