/hamag/assets/gry-big-jpg-1435.jpeg

Walentynki znad klawiatury

Kolacja przy świecach, wypad do spa, bukiet czerwonych róż – różne są oblicza romantyzmu. Jeśli wasza druga połówka, ponad długie spacery po plaży przedkłada wycieczki w wirtualną rzeczywistość, nic straconego.

Data publikacji: 09.02.2016

W końcu nie ma powodu, by nie zamienić trybu single player na multi – wspólna gra z ukochanym może okazać się idealną „terapią małżeńską”. I chociaż brzmi to śmiesznie, to naprawdę działa.

Dwa razy więcej frajdy

Powodów, aby razem usiąść za ekranem komputera jest wiele. Po pierwsze, wiele gier ma fabułę, której nie powstydziłyby się największe oskarowe hity. Jednak w przeciwieństwie do filmów, historię w grze poznajemy zazwyczaj na własną rękę. Szkoda, bo wspólne zanurzanie się w cyfrowy świat i przeżywanie perypetii bohaterów daje o wiele więcej frajdy niż samodzielne granie. A już ukończenie gry we dwoje to ogrom satysfakcji wykraczający daleko poza przeżycia z sali kinowej.

Po drugie, granie ramię przy ramieniu może stać się kolejnym rytuałem, który dzielicie. Kosztuje mniej niż wypad do knajpy, czy kina, nie wymaga też uciążliwego czekania na nowy odcinek (wiedzą o tym fani seriali). Nieważne czy gra oferuje zamkniętą fabułę czy też pozwala na krótkie pojedynki – jest dostępna zawsze i starcza na wiele godzin zabawy. Opcje są dwie: wspólne granie może polegać na stworzeniu drużyny lub graniu przeciwko sobie.

Ta druga metoda, to nie tylko optymalna dawka rozrywki, ale też dobry sposób na złagodzenie napięcia w związku – szybki mecz bokserski pozwala podejść do drobnych nieporozumień z przymrużeniem oka. W ostateczności może także służyć jako metoda na podział obowiązków domowych – przegrany zmywa, wynosi śmieci lub gotuje. To sprawia, że gra jest równie przyjemna co emocjonująca.

League of legendsChampioni to sekret sukcesu LoL-a.

League of Legends: drużynowo

Grać w związku warto, pytanie tylko w co? Pary mają do wyboru m.in. sieciówki, bijatyki czy chociażby dowolną grę z trybem multi. Wśród tytułów online, czyli MMOG (Massively Multiplayer Online Games) od 2009 roku prym wiedzie League of Legends znany szerzej jako LoL.

Ta turowa gra cieszy się taką popularnością, że w 2013 roku w Stanach Zjednoczonych została uznana za sport, a bilety na transmisje potyczek między najlepszymi graczami rozchodzą się jak świeże bułeczki. Każdego miesiąca w LoL-a gra niemal 70 mln osób! W chwili, w której czytacie ten tekst, 7,5 mln graczy walczy by zająć nexus przeciwnika.

No właśnie – o co tyle szumu? W każdej rozgrywce przeciwko sobie stają dwie drużyny, składające się od 3 do 5 graczy z całego świata. Ich cel jest jeden: dotrzeć do bazy przeciwnika i zniszczyć jego nexus, który jest czymś na kształt kryształu będącego źródłem energii. Zarówno przeciwnicy, jak i członkowie drużyn są losowani, ale możecie także grać z wybranymi graczami – partnerem lub przyjaciółmi. Założenia są proste, jednak całym sekretem są championi. To oni sprawiają, że LoL jest prawdziwie uzależniający.

Championi to bohaterowie w których wcielają się gracze – w tej chwili jest ich 129, ale liczba ta stale rośnie. Każdy z nich ma unikatowe zdolności i zadanie w grupie: niektórzy to odporne „tanki” walczące w pierwszej linii, inni atakują z ukrycia, leczą lub służą jako wsparcie. Kluczem do sukcesu jest poznanie jak największej ilości championów, bo wpływ na ich wybór podczas logowania jest ograniczony. Przyłączając się do rozgrywki, możecie wybrać jednego z 10 darmowych championów, którzy zmieniają się co tydzień lub wykupić swoje ulubione postacie, tak by były dostępne cały czas.

LoL jak wiele sieciówek jest w zasadzie bezpłatny, oparty jedynie o mikrotransakcje za dodatkową zawartość – alternatywny wygląd bohaterów czy wspomniane odblokowanie ich na stałe. Sama rozgrywka, szczególnie dla par, jest prawdziwą lekcją kompromisu i współpracy, szczególnie że potyczka może trwać kwadrans lub dwie godziny – wszystko zależy od zgrania waszej drużyny. Jeśli uważacie, że przeprowadzka do partnera to dość gorący okres dla związku, to oznacza, że nie graliście wspólnie w MMO. Jednak po czasie, podobnie jak ze wspólnym mieszkaniem, „docieracie” się i tworzycie drużynę nie do zdarcia. A najlepsze jest to, że możecie w ten sposób spędzać wspólnie czas na odległość.

Star WarsStar Wars - SWTOR to niezapomniana dawka emocji dla par szukających przygód. Choćby wirtualnie.

Star Wars the Old Republic: kosmos dla dwojga

Innym tytułem MMO, który warto wypróbować jest Star Wars The Old Republic. Nawet jeśli nie jesteście fanami Gwiezdnych Wojen, zarówno fabuła jak i rozgrywka powinny przypaść Wam do gustu. Dla fanów serii to po prostu pozycja obowiązkowa, która pozwala zgłębić tajniki mocy, historię Sithów oraz Jedi.

W  przeciwieństwie do turowej rozgrywki w LoL-u, SWTOR oferuje złożoną fabułę i wiele godzin zabawy, a także bardziej intymną rozgrywkę, bo nie ma przeszkód, by grać w dwójkę. Wystarczy tylko zaprosić partnera do grupy. Jedynym warunkiem jest opowiedzenie się po tej samej stronie mocy. Zarówno Republika oraz Imperium oferują po 4 klasy postaci, z której każda ma dwie możliwości rozwoju. Jest to fajna opcja dla tych, którzy grają w dwójkę, bo nawet decydując się na tą samą klasę, możecie stworzyć dwoje różnych bohaterów. Do wyboru są po dwie postaci silne mocą (Rycerz Jedi i Doradca dla Republiki lub Wojownik Sithów i Inkwizytor Sithów dla Imperium) oraz prości żołnierze (odpowiednio: trooperzy i przemytnicy oraz agenci imperialni i łowcy nagród). Każda z klas ma oddzielną fabułę, której przejście zajmuje naprawdę wiele godzin. Doliczyć do tego należy 11 ras (z czego 3 są bezpłatne) – to wszystko daje olbrzymie możliwości, a to dopiero początek. SWTOR także jest bezpłatny, oparty o mikrotransakcje, jednak bogactwo płatnej zawartości jest o wiele większe niż w LoL-u: w specjalnym panelu można kupić ścigacze, rumaki, miecze świetlne i kryształy, stroje, a nawet wyposażenie domu i zwierzaki.

Rozgrywka jest typowa dla RPG: główna fabuła wzbogacona o zadania poboczne. Co ciekawe, granie przy większej ilości osób jest dodatkowo promowane. Niektórych zadań nie da się wykonać w pojedynkę, szybciej też zyskacie doświadczenie grając we dwoje. W dodatku bardzo łatwo skonfigurować swoje postaci tak, by uzupełniały się w walce – ta gra jest wręcz stworzona dla dwóch osób, szczególnie przyjemnie gra się Doradcą Jedi i Inkwizytorem Sithów. Jeśli chcecie do rozgrywki dodać odrobinę romantyzmu, możecie wysyłać sobie prezenty lub nosić matching outfits – możliwości dostosowania wyglądu postaci w SWOTR są imponujące.

Borderlands 2Siłą Borderlands 2 jest niebanalna mieszanka charakterów.

Borderlands 2: strzelaj, kryj się i kochaj

Moją ulubioną propozycją dla dwojga jest tryb multiplayer w Borderlands 2. Klimat może jest daleki do romansu, ale historia oraz bohaterowie są fenomenalni i zapewniają wyborną zabawę. Jeśli nie przeszkadza wam solidna dawka czarnego humoru i liczycie na naprawdę wciągającą rozgrywkę, to Borderlands jest strzałem w dziesiątkę. Niestety, jeśli we dwoje, to musicie zapomnieć o pierwszej części gry i wkroczyć od razu do sequelu. Miała ona źle skonfigurowane dodawanie punktów doświadczenia, przez co w krótkim czasie pojawiała się spora dysproporcja w poziomach bohaterów, co w efekcie utrudniało rozgrywkę. Na szczęście w drugiej części problem rozwiązano – gra jest niezwykle przyjemna i wyważona.

Borderlands to klasyczny FPS w którym wcielacie się w postać Vault Huntera – łowcy nagród szukającego legendarnych krypt kryjących skarby. Na waszej drodze staje Handsome Jack, despotyczny szaleniec, kierujący największą korporacją na planecie – Hyperionem. Stajecie z nim do wyścigu po zawartość krypty, a ponieważ jak każdy wolny duch nie znosicie rządu korporacji, przy okazji staracie się doprowadzić Jacka do ruiny lub przynajmniej porządnie go zdenerwować. Rozgrywka jest lekka, a z partnerem staje się podwójnie przyjemna w stosunku do tego, co oferuje tryb single player. Gracze mają do wyboru cztery postaci: Mayę, tzw. syrenę, która potrafi zamknąć przeciwnika w innym wymiarze, komandosa Axtona, który korzysta z automatycznej wieżyczki strzelniczej, Salvadora tanka używającego dwóch różnych broni jednocześnie oraz Zero, który jak prawdziwy asasyn, atakuje z ukrycia i potrafi tworzyć iluzje, by zmylić przeciwników.

Moją ulubioną postacią jest syrena, która doskonale współpracuje z Zero, ale trzeba przyznać, że wszystkie postaci całkiem nieźle się dopełniają. W zależności od tego, jaki miks bohaterów wybierzecie, zmieni się sposób, w jaki będziecie korzystać z ich umiejętności. W Borderlands bez problemu możecie grać także po LAN-ie.

Heroes Might & MagicEpickie bitwy, mistyczne bestie i strategia na najwyższym poziomie - wszystko to znajdziesz w Heroes.

Heroes Might & Magic: strategicznie, romantycznie

Do romantycznego nastroju nie trzeba internetu ani nawet dwóch komputerów. Wystarczy tylko zaopatrzyć się w Heroes Might & Magic. Ta kultowa już strategia turowa doczekała się siedmiu części. W zasadzie każda z nich jest świetna, chociaż pierwsze trzy mogą już odstraszać grafiką, ale nadal są bardzo grywalne – w szczególności legendarna trzecia część. Z całej serii moim zdaniem najsłabsza jest część IV, ale z czystym sumieniem mogę wam polecić zarówno V jak i VI odsłonę.Najnowsza, VII wydana pod koniec września, czeka jeszcze na mój werdykt.

Rozgrywka jest dosyć prosta: każdy z graczy otrzymuje zamek, który rozbudowuje, tak by wykonać określone zadanie. Zazwyczaj chodzi o pokonanie przeciwnika, ale są także inne zadania, np. znalezienie określonego artefaktu. Grać można na różne sposoby: w bitwie mogą brać udział wyłącznie gracze, ale Heroesi dają też opcje dodania komputerowego przeciwnika, który mimo wszystko jest o wiele mniejszym wyzwaniem niż prawdziwy gracz. W zależności od części, gracze mają do wyboru różnorodne zamki z rozmaitymi jednostkami: lochy pełne harpii i minotaurów, bastion strzeżony przez rycerzy, leśną osadę zamieszkałą przez elfy, a nawet morski zamek w stylu japońskim w części VI.

Każda frakcja to zupełnie inny styl gry i żeby opanować jeden z ich do mistrzostwa, potrzeba niejednej bitwy. Heroesi to gra dla par, które lubią odrobinę rywalizacji, a przy okazji nie unikają rozruszania szarych komórek. Heroes to porządna strategia i najmniejszy błąd może sporo kosztować, zwłaszcza przy grze z prawdziwymi przeciwnikami.

TekkenMimo, że grafika nie powala, Tekken to gwarancja grywalności.

Tekken: szorstka miłość

Jeśli zamiast komputera wolicie konsolę, to nie ma lepszego sposobu na odstresowanie po ciężkim tygodniu niż partyjka w Tekkena. To jedna z najlepiej sprzedających się bijatyk na świecie. Od 1994 roku, kiedy po raz pierwszy pojawiła się na Play Station, zyskała miliony fanów na świecie, a średnia ocen kolejnych części nigdy nie spadła poniżej 80%.

Tekken to dziesiątki postaci o różnym pochodzeniu i stylach walki. Mogą one stawać ze sobą w pojedynku przeciwko komputerowi oraz innym graczom, a do tego pozostaje opcja rozgrywki w trybie fabularnym, w której możecie bliżej poznać historię każdego z bohaterów. Niektórzy z nich towarzyszą graczom od początku serii, a wiele z nich pojawia się w większości części: Yoshimitzu potrafiący robić helikopter ze swoich samurajskich mieczy, wrestler King noszący maskę lamparta, Christine Montiero z Brazylii walcząca taneczną capoeirą czy choćby urocza, ale niezwykle groźna chińska nastolatka, Ling Xiaoyu. Wybór jest naprawdę imponujący.

Walka z prawdziwym graczem dostarcza wielu emocji i naprawdę trzeba uważać, by w gorączce chwili nie uszkodzić pada. Najwygodniej ustawić rozgrywkę do trzech zwycięstw, chociaż można zdecydować się na pięć wygranych lub pojedyncze walki. Jeśli chcecie wyrównać szanse, istnieje też opcja losowego wyboru postaci – wtedy unikniecie pokusy, by wybierać indywidua, które lepiej znacie lub które są łatwiejsze w prowadzeniu.Tekken to synonim grywalności, chociaż czasami ładowanie gry jest nieco zbyt długie, np. w szóstej odsłonie serii, ale to drobnostki, bo w zamian dostajecie pakiet mistrzowsko zarysowanych charakterów.

Na rynku pojawiło się wiele innych bijatyk, mniej lub bardziej podobnych do Tekkena. Bardziej zaawansowanym graczom mogę polecić też Mortal Kombat – tutaj więcej zależy od znajomości kombo, w dodatku gra jest o wiele brutalniejsza. Na rozluźniający wieczór z drugą połową osobiście wybrałabym Tekkena.

To tylko niektóre z wirtualnych opcji na walentynki „pod prąd”. Tak jak wiele par ma „swoją” piosenkę, tak ja polecam znaleźć „swoją” grę. Wirtualna rzeczywistość to w końcu kolejny powód, by spędzić razem czas: polecieć w kosmos, zdobyć zamek czy dowodzić armią zombi. Według mnie to równie romantyczne, co kolacja przy świecach.

Zobacz także

Rozrywka / #News

h-frame-icon-jpg-13129

Mona Lisa w Twoim salonie

Czy wiesz, że w Twoim salonie może zawisnąć Mona Lisa? Najwybitniejsze arcydzieła ze zbiorów Luwru – w tym właśnie najsłynniejszy z obrazów Leonarda da Vinci – dołączyły do kolekcj i sztuki Art Store dostępnej dla posiadaczy telewizorów Samsung The Frame.

Rozrywka / #News

h-frame-box-jpg-13013

Czas pożenić sztukę i technologię

Dzisiaj 15 stycznia 2021 roku. Zapamiętaj tę datę, bo to dzień na swój sposób historyczny. Dzisiaj pożenione zostają technologia i sztuka, a tymi, którzy to połączenie przypieczętują, są Samsung, Dom Aukcyjny Art in House i Wojciech Brewka.

Rozrywka / #News

h-freshface-box-jpg-13009

Zielono mi! Sprawdź nowy filtr na insta

Kojarzysz obrazy Giuseppe Arcimboldo? To te, na których twarze są utworzone z owoców i warzyw. Inspirując się jego twórczością, Samsung stworzył ciekawy filtr – #FreshFace – dzięki któremu odświeżysz swoje zdjęcia na Instagramie w podobny sposób!