/hamag/assets/otwarcie-jpg-5397.jpeg

Fotografia kolekcjonerska

Inwestycja w kadr – kto i dlaczego kupuje fotografię?

Data publikacji: 09.10.2016
„Wszystko na świecie istnieje po to, aby znaleźć się na fotografii” – echa słów Susan Sontag od prawie 40 lat wybrzmiewające pośród dźwięku opuszczanej migawki, okazały się zwiastunem nadchodzącej rewolucji w sposobie pojmowania świata, multiplikowania go i zawłaszczania jego fragmentów w formie zdjęcia.

Analogowo i cyfrowo, wielkoformatowo i małoobrazkowo – praktycznie każda forma tego 180-letniego zaledwie medium jest dziś żywa i atrakcyjna, czego dowodem jest ponad 350 milionów nowych zdjęć, które każdego dnia trafiają do Internetu. W większości są to zdjęcia rzemieślnicze – profesjonalnie lub amatorsko dokumentujące bieżące wydarzenia, twarze i produkty. Równolegle do nich funkcjonuje jednak wyjątkowy i czasem niezwykle kosztowny świat fotografii kolekcjonerskich, dowodzących, że nie wszystkie zdjęcia są sobie równe.

fot. Marcin Ryczek

Fotografia jako dziedzina sztuki ma krótką, choć bogatą historię. Już sam fakt łączenia wynalazków – pierwowzoru aparatu fotograficznego, kamery otworkowej (camera obscura), badań nad światłoczułością i powolnego procesu ulepszania zdjęć – jest dowodem na rodzącą się potrzebę wiernego rejestrowania rzeczywistości. Pierwszą fotografię wykonał francuski fizyk i wynalazca Joseph Nicéphore Niépce w 1826 lub 1827 roku, naświetlając metalową płytkę pokrytą światłoczułym asfaltem syryjskim. Zdjęcie przedstawiające krajobraz roztaczający się z okna francuza – „Widok z okna w Le Gras” (fr. La cour du domaine du Gras) – powstawało jednak bardzo długo, zdaniem badaczy nawet kilkanaście godzin, co obrazuje ogromny przeskok technologiczny jako dokonał się na przestrzeni ostatniego wieku. Dla porównania pierwsze trwałe zdjęcie kolorowe powstało 34 lata później (James Clerk Maxwell), a pierwszy aparat z matrycą cyfrową pojawił w laboratoriach firmy Kodak w 1975 roku, by masową popularność zdobyć dopiero w latach 90 XX wieku.

Wstrząsające relacje z linii frontu Joe Rosenthala, ekscentryczne portrety Diane Arbus, prześcigające rzeczywistość pejzaże Ansela Adamsa, czy pruderyjne akty Nobuyoshi Arakiego – wszystko to zyskaliśmy dzięki fotografii, która stała się równoprawnym medium artystycznym. Po czym poznać fotografię artystyczną? Przede wszystkim po specyficznym podejściu do wykorzystywania aparatu fotograficznego i fotografowanego obiektu – fotograficy, czyli fotografowie-artyści odchodzą od klasycznych form operowania światłem i świadomie łamią lub podporządkowują się zasadom kompozycji.

fot. Marcin Ryczek

Ich prace przeważnie nie mają wymiaru komercyjnego oraz koncentrują się na kontekście fotografowanego obiektu, rehabilitując metaforyczne znaczenie kadru, a nie jego warsztatową doskonałość (treść ponad formą). Zdarza się, że ich praca łączy się również z działalnością zarobkową, jednak to te artystyczne i wyjątkowe zdjęcia przechodzą do historii fotografii, stając się z czasem ikonami popkultury. Tak było ze zdjęciami Miltona Greena, na których uwieczniał m.in. Marylin Monroe, odtwarzaną wielokrotnie partią „rozbieranych” szachów Marcela Duchampa autorstwa Juliana Wassera, czy portretem Alberta Einsteina Arthura Sasse.

fot. Marcin Ryczek

Fotografia artystyczna pojawiła się na początku XIX wieku, kiedy zainteresowanie fotografią zaczęło krystalizować się w formie pierwszych czasopism branżowych, stowarzyszeń fotograficznych, później również galerii sztuki prezentujących fotografię i oczywiście publiczności kupującej zdjęcia, która stała się kołem zamachowym fotografii kolekcjonerskiej. Sprzedaż fotografii na szeroką skalę zapoczątkowała nowojorska Galerie Swan, by w latach 60. i 70. XX wieku do organizacji profesjonalnych aukcji zachęcić również czołowe międzynarodowe domy aukcyjne – Sotheby's i Christie’s.

Do Polski aukcje fotografii przywędrowały w 1996 roku z inicjatywy Związku Polskich Artystów Fotografików, nie odnosząc jednak spektakularnego sukcesu. Od tamtej pory fotografię na polskim gruncie konsekwentnie promują domy aukcyjne, m.in. Polswiss Art czy Rempex oraz galerie sztuki, jak Ney Gallery&Prints, czy galeria Limited Edition. Ta ostatnia poszła również o krok dalej, prezentując fotografię w ramach samodzielnych wirtualnych ekspozycji, dostępnych bez ograniczeń przez Internet. Do 31 sierpnia na stronach galerii trwa wystawa Marcina Ryczka – polskiego fotografa, którego minimalistyczne, utrzymane w odcieniach czerni i bieli zdjęcia, zostały wyróżnione szeregiem prestiżowych nagród (w tym Grand Prix International Fine Art Photography Award) i wyróżnione przez The Huffington Post jako wyjątkowo poruszające.

fot. Marcin Ryczek

Czy warto zatem kolekcjonować fotografię i ile warte są najdroższe zdjęcia świata? W kategorii liczby zer przy kwotach sprzedaży przodują bezsprzecznie Peter Lik, Andreas Gursky oraz amerykańska artystka Cindy Sherman. Ogółem za 15 najdroższych fotografii świata musielibyśmy zapłacić około 45 milionów dolarów, choć w tym miejscu należy wspomnieć o najważniejszej prawdopodobnie cesze fotografii, a więc łatwości jej powielania. Każde zdjęcie na rynku kolekcjonerskim ma ograniczoną liczbę odbitek. Podczas gdy pewne zdjęcia pozostają unikalne (unique print), inne powielane są w ograniczonej liczbie kopii przez autora z oryginalnego negatywu (vintage print), a jeszcze inne są tylko kopią oryginalnej odbitki (copy print).

fot. Marcin Ryczek

Jeśli dodamy do tego dość złożony proces sygnowania każdego zdjęcia (numer odbitki, wielkość nakładu, pochodzenie, stan techniczny odbitki, rozmiar odbitki) i rangę autora zdjęcia, okazuje się, że bardzo wiele czynników może wpływać na cenę tego samego zdjęcia. Nakład zdjęcia kolekcjonerskiego nie przekracza przeważnie 25 sztuk, ale i od tej reguły zdarzają się wyjątki. Wspomniany wcześniej Peter Lik drukuje swoje zdjęcia w „limitowanych” edycjach liczących nawet 995 egzemplarzy.

Zdaniem Iwony Staroszczyk – właścicielki galerii Limited Edition, promującej polską fotografię – nasz rodzimy rynek fotografii artystycznej jest w fazie przejściowej. Z jednej strony zainteresowanie zbieraniem fotografii rośnie, z drugiej nadal brakuje oryginalnych, robiących wrażenie kolekcji, które doprowadziłyby do szerszej rywalizacji o obiekty kolekcjonerskie. Z pewnością nie brak natomiast doskonałych artystów polskiego pochodzenia, których zdjęcia rozpoznawane są na całym świecie. Podczas gdy lokalnie najbardziej pożądane są zdjęcia Stanisława Ignacego Witkiewicza (Witkacego), fotografie Marcina Ryczka zostały już włączone do prestiżowej kolekcji Bibliotheque Nationale de France, a Szymon Brodziak na nowo definiuje nowoczesne podejście do fotografii modowej. Zaletą rozwijającego się rynku jest fakt, że w niezwykle atrakcyjnych cenach można dziś nabywać zdjęcia uznanych twórców i niskim kosztem budować własne kolekcje sztuki. Wszystko wskazuje na to, że fotografia, tak jak malarstwo i rzeźba, zwyczajnie skazana jest na wielkie kolekcje sztuki.

fot. Marcin Ryczek

 

Zobacz także

Trendy / #News

i-dz-icon-jpg-13185

Małe zmiany dla dużej różnicy

Już 22 kwietnia obchodzić będziemy Międzynarodowy Dzień Ziemi. Z tej okazji warto poszukać sposobów na to, by zadbać o naszą planetę.

Trendy / #News

ikea-wiosna-icon-jpg-13175

Wiosenny powiew świeżości w IKEA

Wraz z wiosną w sklepach IKEA pojawiają się nowości produktowe, pozwalające tchnąć nieco świeżości do naszych czterech ścian.

Trendy / #News

s-d-icon-jpg-13159

Sztuka w cyfrowej odsłonie

Sztuka i technologia coraz częściej się przecinają. Chociaż nie, to złe słowo – raczej się: uzupełniają. Najlepszym tego dowodem jest ogłoszona właśnie współpraca pomiędzy domem aukcyjnym DESA Unicum a firmą Samsung.