/hamag/assets/chlebosz-big-jpg-1116.jpeg

Nasza siła tkwi w słabości

Karolina Chlebosz – jej pozytywna energia błyskawicznie udziela się otoczeniu. Jest psycholożką sportu (absolwentką psychologii oraz wychowania fizycznego). Specjalizuje się w rozwijaniu m.in. koncentracji uwagi, wzrostu poczucia pewności siebie.

Data publikacji: 13.01.2016

Biega w maratonach, triathlonach oraz ultramaratonach. Jest autorką blogu o tematyce rozwoju osobistego oraz treningu mentalnego – www.opsychologiisportu.blogspot.com.

Angelika Drygas: Czym jest strach przed zwycięstwem?

Karolina Chlebosz: Nazwałabym go lękiem przed sukcesem. To stan niezwykle trudny do przepracowania. Pojawia się, gdy podejmujemy wyzwania, na przykład rozpoczynamy realizację ważnego projektu i nagle nawiedzają nas wątpliwości: jeżeli przedsięwzięcie się uda, co dalej? Jakim oczekiwaniom będę musiała sprostać? Co jeszcze będę musiała zrobić? Bardzo często boimy się zmian i kolejnych decyzji, a także nowych możliwości. Jednym słowem osiągnięcie celu bywa kłopotliwe, gdyż wymaga znalezienia kolejnego. Czasami udźwignięcie sukcesu wiąże się z presją, ambicjami i oczekiwaniami, które pochodzą „z zewnątrz”. Warto wtedy uświadomić sobie, że często nasze myśli są profilowane przez oceny innych ludzi. 

Karolina ChleboszNa zdjęciu Karolina Chlebosz

A.D.: Jeśli odczuwam lęk przed sukcesem czy może dojść do autosabotażu?

K.Ch.: Niestety tak. Docieranie do granicy swoich możliwości wiąże się z opuszczeniem tak zwanej „strefy komfortu”, co – jak wiadomo – bywa bolesne. Jeśli czuję się dobrze i jest mi przyjemnie, rzadko myślę o wprowadzaniu zmian. Gdy siedzę na kanapie, to jestem panią sytuacji. Jeżeli zdecyduję się na wyjście z domu, zacznę się ruszać, wtedy wiem, że muszę, a przynajmniej powinnam kontynuować podjęte działanie. My sabotujemy zmiany, sytuacje niewiadome. Być może niektórzy ludzie podświadomie czerpią korzyści z „nicnierobienia”? Podsumujmy: autosabotaż wynika z lęku przed zmianą. A ja przewrotnie radzę, abyśmy wybierali w życiu te rzeczy, których się boimy! Grunt to pierwszy krok.

A.D.: Dlaczego tak często doprowadzamy się do złego stanu fizycznego? Nie ćwiczymy, źle się odżywiamy, nie chce nam się ruszać...

K.Ch.: Ponieważ nie poznajemy siebie wnikliwie. Nie pytamy o to, jak chciałabym wyglądać za kilka lat? Co chcę robić, jak się czuć? W prostych pytaniach zaklęte są ważne odpowiedzi. Dzięki nim uświadamiamy sobie, że może warto ominąć myślowe schematy i pójść dalej… Doradzam: rozpocznij zmianę od wyznaczenia sobie kilku ważnych wartości, poszukaj odpowiedzi na pytania: czy ważny jest dla mnie wygląd, zdrowie, a może samopoczucie? Jeżeli brakuje podstawy, to nie ma celu i powodu do rozpoczęcia aktywności!

A.D.: Ale jak wytyczyć, ba, znaleźć sobie cel?

K.Ch.: Gdy już uda nam się określić ważne dla siebie wartości (wspomniane: zdrowie, wygląd, samopoczucie), to rozpocznijmy poszukiwania dyscypliny sportowej, która zaspokoi najważniejsze potrzeby. Wypatrując odpowiedzi na pytanie, jakim jestem człowiekiem, w końcu dojdę do wniosku, czy „kręcą” mnie wyścigi, rywalizacja, a może wyciszenie lub towarzystwo innych osób… Wtedy warto sporządzić systematyzację i wpisać w kalendarz daty treningu, słowo zapisane ma większą moc i wtedy trudniej będzie odpuścić. 

A.D.: Kiedyś biegałam regularnie, a teraz trudno mi się zmotywować. Co robię źle?

K.Ch.: Może być tak, że twoje serce nie zapałało miłością do biegania (śmiech), dlatego radzę szukać dalej, bo sport powinien przede wszystkim sprawiać frajdę. Jest milion innych dyscyplin, które mogą okazać się dla ciebie bardziej korzystne. A może brakowało ci celu, nie znalazłaś tak zwanego punktu zaczepienia? Ludzie biegają z rożnych powodów, na przykład chcą w spokoju pomyśleć i posłuchać muzyki, potrzebują zmęczenia, mają konkretny zamiar (maraton!) lub podczas biegania spotykają znajomych. Plan motywuje i gwarantuje regularność. Wiele kobiet ćwiczy w klubach fitness, bo dobrze się tam czują, to ciekawe miejsce, a ponadto można poznać ludzi. Inni wolą trenować triathlon, bo potrzebują na przykład zorganizowanego dnia.

Karolina Chlebosz

A.D.: Czym jest gorycz porażki i jak sobie z nią radzić?

K.Ch.: Porażka to nieodłączna część naszego życia. Ja wolę interpretować ją metaforycznie, jako lekcję, bez której się nie rozwijamy, nie podążamy naprzód. Świadoma osoba drugi raz nie popełni tego samego błędu. To dzięki niepowodzeniom jesteśmy mądrzejszymi i lepszymi ludźmi. Warto dać sobie czas na akceptację strat, przeczekanie, przemyślenie. Swoje odczucia można zapisać – to pomaga usunąć złe myśli. Porażki to dobra rzecz.

A.D.: Dzieci bardzo mocno przeżywają niepowodzenia. W jaki sposób możemy trenować i motywować maluchy do sportowych aktywności, co robić, gdy poniosą sportową klęskę?

K.Ch.: W podejściu do sportu dziecięcego chodzi przede wszystkim o wytworzenie atmosfery zabawy. Dziecko musi uwielbiać to, co robi, czuć swobodę ruchu i czerpać radość z działania. Nie warto za wcześnie wybierać specjalizacji, bo wtedy łatwiej o wypalenie. Trzeba szukać, próbować rożnych dyscyplin, bo może się okazać, że w małym sportowcu drzemią ukryte talenty. Rodzice powinni wspierać swoje dziecko, a w razie przegranej zastanowić się, co można poprawić przed kolejną rywalizacją. Presja zabiera przestrzeń do pozytywnej motywacji. W przeżywaniu porażki musimy zrobić miejsce na wyrażenie rozmaitych emocji i uczuć: krzyku, płaczu, zwątpienia i nadziei. Blokowanie emocji ma wpływ na nasze dorosłe życie – skutkuje problemami z rozpoznaniem i nazywaniem własnych stanów emocjonalnych w przyszłości. Jesteś zły? Powiedz o tym!

A.D.: A co jeśli dziecko niechętnie podchodzi do wysiłku fizycznego, szybko się męczy, rezygnuje, brak mu energii?

K.Ch.: Można wskazać kilka przyczyn takiego zachowania. Albo dyscyplina nie ta – wtedy polecam szukanie innych specjalizacji, albo dziecko chce zwrócić naszą uwagę i zaprosić do wspólnego treningu? Razem zawsze raźniej. Rodzinne uprawianie sportów to wspaniała rzecz, która daje wiele radości także rodzicom! Czasami jest to kwestia usposobienia. Istnieją specjalne narzędzia, które sprawdzają temperament i dopasowują dziedzinę sportu do indywidualnych predyspozycji malucha.

A.D.: W jaki sposób działać, aby w kluczowych momentach poradzić sobie najlepiej? Jak budować silną psychikę w trakcie ważnych turniejów?

K.Ch.: To wymaga pracy, która trwa miesiącami. Nie skupiajmy się na wyniku, bo to wyprowadza z równowagi, skoncentrujmy uwagę na taktyce i konkretnym działaniu „tu i teraz”. Nie zastanawiajmy się nad tym, co stanie się po skończonym meczu czy biegu. Swoich podopiecznych uczę, w jaki sposób oddychać, aby zniwelować stres i zoptymalizować organizm. To pozwala obniżyć napięcie. Często pobudzamy się ulubioną muzyką i śmiechem, po to, by w kluczowym momencie osiągnąć koncentrację.

A.D.: Czy procesy motywacyjne przebiegają rożnie u kobiet i mężczyzn?

K.Ch.: Przede wszystkim inne są ich cele i potrzeby. Kobiety trenują dla samego procesu, bo chcą lepiej wyglądać, spotkać się z koleżankami albo „złapać” chwilę dla siebie, mężczyzn motywuje rywalizacja i chęć zmierzenia się ze sobą, ważny jest wynik. Organizuję warsztaty dla kobiet, które podejmują aktywność fizyczną i muszę powiedzieć, że kobiety są niesamowite! Wspierają się i są niezwykle solidarne. My kobiety mamy dużo siły... Jestem pod ich dużym wrażeniem. Świetne jest to, że nie ma w nas chęci rywalizacji, a objawia się czysta, dobra energia. Jeden z ciekawszych wniosków, który wyciągnęłam z tych zajęć brzmi: nasza siła tkwi w słabości. Okazuje się, że gdybyśmy nie mieli ograniczeń, to zabrakłoby nam mocy!

Karolina Chlebosz

A.D.: A z czego wynikają lęki i blokady? Dlaczego odczuwam paniczny strach przed jazdą na nartach, podczas gdy małe dzieci nie mają z tym żadnego problemu?

K.Ch.: Lęk jest w gruncie rzeczy zjawiskiem niesamowitym, w przeszłości chronił nasze życie – na przykład przed groźnymi zwierzętami. Dzieci prawie niczego się nie boją, liczy się dobra zabawa. Dorośli myślą zaś za dużo, wyobrażają sobie to, czego nie ma. W takich przypadkach proponuję działanie, zamiast analizowania. Pomagają także wizualizacje, czyli trening wyobrażeniowy, który angażuje wszystkie zmysły. Zamiast fantazjować na temat upadku i złych konsekwencji jazdy na nartach, radzę wyobrazić sobie przyjemny zjazd ze stoku i świetne samopoczucie. Jeśli tak dobrze radzę sobie w myślach, w głowie, to w realnym życiu też dam radę, bo czemu nie?!

A.D.: Właśnie przebiegłaś ultramaraton (64 km w górach!). Taki wyczyn zmusza mnie do zadania pytania – czy granice istnieją?

K.Ch.: Tak. Przeważnie lęk wyznacza granice. A odwaga to wynik procesów, tworzy się powoli, nie jest nam dana od początku istnienia. Jeżeli wyjdę pobiegać, to przekroczę swoje granice, poczuję magię, bo się przekonam, ile tak naprawdę mogę zdziałać, co najważniejsze pójdę naprzód. Często ludzie stają się mistrzami w tym, czego się boją. Jednak wymaga to rzetelnej pracy, dzięki której granice się przesuwają! Ważne są także marzenia… Polecam tworzyć dla siebie i swoich dzieci mapę marzeń. To świetna technika motywacyjna. Dużą kartkę zapełniamy kolażem z wycinankami z gazet, rysunkami i hasłami związanymi z tym, co chcemy osiągnąć, a następnie wieszamy ją w widocznym miejscu w domu. Taka ekspozycja działa na podświadomość, nasz umysł koncertuje się na tym, co widzi i nawet się nie obejrzymy, jak zaczniemy realizować kolejne marzenia. I o to chodzi!

Zobacz także

Ludzie / #Wywiad

classic-jpg-12024

Inspiracje są wszędzie. Wystarczy czasami przymrużyć oczy…

Jagoda Matuła-Krawczyk z Matuszka Tattoo opowiada o swojej pasji i kolorach, które w jej pracach są szczególnie ważne!

Ludzie / #Artykuł

classic-jpg-11984

„Po pierwsze powoli” – na zajęciach metodą Feldenkraisa

Czym jest technika Feldenkraisa? Jak może pomoc w odzyskaniu równowagi?

Ludzie / #Wywiad

classic-jpg-11839

Konique – marka dla koniarzy

Konique to młoda polska marka produkująca unikalne produkty dla koniarzy! To magiczne produkty rzemieślnicze dla miłośników zwierząt.