/hamag/assets/otwarcie-jpg-12025.jpeg

Inspiracje są wszędzie. Wystarczy czasami przymrużyć oczy…

Jagoda Matuła-Krawczyk z Matuszka Tattoo opowiada o swojej pasji i kolorach, które w jej pracach są szczególnie ważne!

Data publikacji: 12.12.2017

Jagoda Matuła-Krawczyk, „Jagoda Inktica”– artystka tatuażu, mistrzyni koloru. Absolwentka edukacji artystycznej na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Ilustratorka. Założycielka studia Matuszka Tattoo, przy ulicy Smolnej 13B w Poznaniu.

Jagoda Matuła-Krawczyk, Matuszka Tattoo

Rozalia Wojkiewicz: Powiedziałaś: „Z tatuażami jest trochę jak ze znaczkami, jeżeli je zbierasz, chcesz mieć kolejne”. Opowiedz o tatuażach, które Cię zdobią. Jakie historie są w nich zapisane, rzec można „zarysowane” (śmiech)?

Jagoda Matuła-Krawczyk: Większość moich tatuaży nie ma historii. Obserwuję twórczość rozmaitych artystów i wybieram prace bliskie mi estetycznie i emocjonalnie. Wszystkie wzory, które znajdują miejsce na mojej skórze, są wyrazem artystycznym konkretnej osoby. Najbliższy memu sercu jest jednak akordeon, za którym jako jedynym kryje się znacząca historia. I chociaż nie ingerowałam w jego formę i ostateczny wygląd, to zawsze będzie mi przypominał mojego tatę. Dobrze mi z tym.

R.W.: Czy pamiętasz swój pierwszy tatuaż i emocje z nim związane?

J. M-K.: Zaczęłam dosyć wcześnie, jako szesnastolatka. I jak na szesnastolatkę przystało, decyzję podjęłam spontanicznie. Chciałam mieć tatuaż i bardziej zależało mi na samym akcie, niż na konkretnym wzorze. Historia skończyła się w przypadkowym studiu, gdzie z katalogu wybrałam sobie tribal [wzór tatuażu stylizowany na etniczny – dop. HAmag].

Matuszka Tattoo

R.W.: Kilkanaście lat później mąż spełnił Twoje marzenie i sprezentował Ci maszynę do tatuowania…

J. M-K.: Pracowałam w agencji reklamowej jako grafik, ale czułam, że nie jest to odpowiednie miejsce dla mnie. Potrzebowałam swobody artystycznej. Chciałam się rozwijać, a sztuka tatuażu była mi bliska od zawsze. Jednak nie przypuszczałam, że będę w stanie tatuować i – co więcej, że tatuowanie będzie mi wychodziło dobrze. Dużo rozmawiałam o tym z Krzyśkiem, moim mężem i jak przystało na ustatkowaną trzydziestkę, decyzję o zmianie profesji podjęłam spontanicznie (śmiech). Ćwiczenia zaczęłam właśnie na nim, potem tatuowałam znajomych i rodzinę. Tak walczyłam z materią, aż poczułam się gotowa. Chociaż trzeba przyznać, że droga do satysfakcji i opanowania stresu była długa. Minęły już trzy lata odkąd tatuuję i uważam, że w dalszym ciągu się uczę i zdobywam nowe doświadczenia. Jeżeli kiedykolwiek stwierdzę, że w temacie tatuażu już wiem wszystko, będzie to zapewne moment kolejnej mojej spontanicznej zmiany w życiu.

R.W.: Wybrałaś kolor. Twoje tatuaże mają wyraziste, soczyste odcienie. Dominują róż, błękit, pomarańcz…

J. M-K.: I turkus i fiolet i zieleń... lubię wszystkie barwy. Wybrałam kolor, ponieważ od zawsze plama była mi bliższa niż linia. Nad rysunkiem dominowało malarstwo. Praca z kolorem pod wieloma względami okazała się niełatwa, ale tym bardziej satysfakcjonująca. Dzisiaj robię po prostu to, w czym czuję się dobrze. Spełniam się, a kolor był naturalnym wyborem.

Matuszka Tattoo

R.W.: Kwiaty, liście, owady, pawie, jednorożce, lisy, kameleony, koty, motyle, ptaki, profile fantazyjnych twarzy, oczy, serca, cylindry ozdobione wzorem szachownicy, flamingi, które można by skojarzyć na przykład ze światem wyobraźni Lewisa Carrolla i „Alicji w Krainie Czarów”… Magia! Skąd czerpiesz inspirację dla swoich tatuaży?

J. M-K.: Inspiracje są wszędzie. Wystarczy czasami przymrużyć oczy.

R.W.: W jaki sposób zdefiniowałabyś styl swoich prac?

J. M-K.: Często się zastanawiam, czy jestem w stanie zdefiniować swój styl i czy w ogóle chcę to robić. Staram się nie zamykać w żadnych ramach, nie ograniczać swojej wolności artystycznej. Ponieważ każdy temat przechodzi przez moją głowę, a każdy wzór wychodzi spod mojej ręki, siłą rzeczy na końcu buduje się w miarę spójny stylistycznie obraz. Bliska jest mi ilustracja i malarstwo, co pewnie mocno wpływa na formę moich tatuaży.

Matuszka Tattoo

R.W.: Jesteś autorką ilustracji do wiersza „Papugi” Emilii Moniuszko-Kwiecińskiej w książce charytatywnej dla dzieci „Gwiezdne marzenia”, wydanej w tym roku przez wydawnictwo Sofijka.

J. M-K.: Bardzo się cieszę, że miałam okazję wziąć udział w tej akcji, a moje umiejętności mogły komuś przynieść radość. Dobrze wiem, jaką wartość ma uśmiech dziecka. Chętnie biorę udział w różnych inicjatywach społecznych. Ostatnio miałam okazję współtworzyć ciekawy panel dyskusyjny z dziewczynami z Fundacji Mamy Głos w ramach spotkań „MegaBabka”, oraz wesprzeć swoją grafiką charytatywną akcję „Tatuujemy w obronie praw kobiet”. Czasem nawet mały gest może znaczyć dla kogoś innego bardzo wiele, dlatego warto być wrażliwym na to co dzieje się w naszym otoczeniu.

R.W.: Oprócz Ciebie, czyli mamy z tuszem, w Matuszce Tatoo pracują Olga „Dziary u typiary”, Monika „Mobo" oraz Ewa Dobrochna. Jest to również twórcze miejsce spotkań z innymi artystami. Opowiedz o nich.

J. M-K.: Chciałabym żeby Matuszka była miejscem skupiającym ciekawe osobowości, wspaniałych artystów, którzy wymieniają się swoimi doświadczeniami i inspirują się wzajemnie. Dlatego bardzo chętnie zapraszamy do nas gości z innych studiów. Wierzę, że wzbogaca nas to jako tatuatorów i pozwala obcować z nowymi technikami i stylistykami w dziedzinie tatuażu. Bardzo lubię wspólne tatuowanie, rysowanie i rozmowy, zawsze mnie to mocno nakręca do działania.

R.W.: Kto najczęściej odwiedza Matuszkę Tatoo? Czy wykonujesz tatuaże na zamówienie?

J. M-K.: Zazwyczaj są to kobiety, mężczyźni także nas odwiedzają, choć są w mniejszości. Wiek czy profesja nie mają większego znaczenia, szczególnie teraz, kiedy tatuaż przełamał społeczne tabu i stał się bardzo modny. Odwiedzają nas studenci, świeżo upieczone mamy, kierowcy ciężarówek, lekarze, prawnicy czy sportowcy; jednym słowem są to bardzo różni ludzie. Moje prace, bardzo często są pochodną pomysłów klientów. Oczywiście nie wszystkie koncepcje da się przełożyć na tatuaż, ale w większości przypadków to właśnie klienci podsyłają tematy.

R.W.: Czy zdarzyło Ci się odmówić wykonania tatuażu?

J. M-K.: Nie robię rzeczy, których nie czuję. Uważam, że to uczciwe, a każdy klient zasługuje na szczerość. 

R.W.: Czy istnieją kursy, egzaminy tatuatorskie?

J. M-K.: Cóż, dotarły do mnie informacje, że pojawiły się osoby, które łączą pracę tatuatora i szkoleniowca. To pewna nowość, ponieważ dawniej droga do uzyskania statusu tatuatora była długa i żmudna, a zaczynała się od obowiązkowego stażu w studiu. Prawda jest taka, że tatuowania nie da się nauczyć w kilka dni czy tygodni. Ja robię to kilka lat, a cały czas uczę się czegoś nowego. No i trzeba pamiętać, że tatuowanie to nie tylko technika, ale także talent. Maszynkę może trzymać każdy, robić dobre tatuaże już nie.

Matuszka Tattoo

R.W.: Czym jest dla Ciebie tatuaż?

J. M-K.: Ponieważ pochodzę z miasta, które żyje sportem żużlowym, pozwolę sobie na pewne porównanie. Otóż często się mówi, że żużlowcy mają metanol we krwi i nie mogą żyć bez tego „paliwa”. Podobnie tatuatorzy, w ich krwi krąży pigment, dostarczając codzienną dawkę twórczej radości. Dźwięk pracującej maszynki, trochę złowrogi, a jednak hipnotyzujący. Myślenie o wzorze, analizowanie każdej kreski, każdego ruchu ręki. Wielogodzinne rozmowy z klientami, często bardzo szczere i intymne. Wspólne przeżywanie bólu, jaki towarzyszy tatuowaniu, zmaganie się z własnymi słabościami, a na koniec uśmiech i radość z wykonanej pracy. Czym jest dla mnie tatuaż? Stylem życia. Ktoś może powiedzieć, że to wyświechtany banał, ale ja naprawdę uważam, że mam niesamowite szczęście, że mogę robić to co robię.

Prace Jagody można obejrzeć tu:

Zobacz także

Ludzie / #Artykuł

classic-jpg-11984

„Po pierwsze powoli” – na zajęciach metodą Feldenkraisa

Czym jest technika Feldenkraisa? Jak może pomoc w odzyskaniu równowagi?

Ludzie / #Wywiad

classic-jpg-11839

Konique – marka dla koniarzy

Konique to młoda polska marka produkująca unikalne produkty dla koniarzy! To magiczne produkty rzemieślnicze dla miłośników zwierząt.

Ludzie / #Recenzja

classic-jpg-11831

KALINA i jej „Czyste Szumienie”

Polski pop w najlepszym wydaniu – KALINA „Czyste Szumienie” już w sklepach!