VARTA Safety Power Bank – pozytywnie naładowany ochroniarz
VARTA Safety Power Bank nie dość, że podładuje smartfona, to dodatkowo stanie w Twojej obronie. Na czym polega cały mechanizm?
VARTA wpadła na genialny w swej prostocie pomysł. Do swojego banku energii dodała opcję, który czyni z niego obiekt szczególnie atrakcyjny. VARTA Safety Power Bank w szybki i prosty sposób można przekształcić w skuteczny alarm antynapadowy.
Banki energii to niezwykle użyteczne urządzenia, dzięki którym szybko i bezproblemowo można naładować smartfona w dowolnym miejscu i czasie. Warunkiem jest wcześniejsze jego podładowanie i tyle. W sumie nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z tego typu sprzętem, dlatego chętnie wzięłam się za testowanie. Nie należę do osób, które są przyklejone do swojego telefonu, z uporem maniaka nie śledzę wszystkich doniesień z Facebooka czy Instagrama, więc moja bateria wytrzymuje do końca dnia. Jednak zdarzają się sytuacje, gdy robię zdjęcia, korzystam z GPS-a, słucham muzyki – wtedy przydaje się takie dodatkowe, choć chwilowe podładowanie.
VARTA Safety Power Bank jest przede wszystkim śliczny. Połączenie czerni i złota daje fajny efekt. Cała obudowa została wykonana z przyjemnego w dotyku, matowego plastiku, solidnego i wytrzymałego. Kształt jest ergonomiczny, dobrze trzyma się w ręce. W tym modelu znajdziecie także minilampkę, która przyda się zwłaszcza o zmroku. Tak niewielki Power Bank zmieści się do każdej torebki, a nawet kieszeni. Można zawiesić na nim smycz (w zestawie), jest lekki i poręczny.
Varta Safety Power Bank
Safety Power Bank wyposażony został w port wyjściowy USB do ładowania rozmaitych urządzeń (smartfona, nawigacji GPS, odtwarzacza MP3/MP4, czytnika e-book'ów, aparatu cyfrowego, przenośnej konsoli do gier) oraz w port wejściowy Micro USB do ładowania samego banku energii. Do zestawu producent dołącza kabel Micro USB o długości 20 cm. Jeśli sprzęt świeci zieloną diodą, oznacza że jest naładowany w 40%-100% pojemności. Czerwona dioda świecąca ciągłym światłem daje znać, że Power Bank jest naładowany w 25%-40%, jeśli miga – poziom naładowania wynosi 25% lub mniej i trzeba pamiętać, że 20% pojemności zarezerwowane jest dla alarmu anytynapadowego, więc power bank podładuje wtedy nasz smartfon tylko w niewielkim stopniu.
Podładuje smartfona
Sam Power Bank nie ma zawrotnych parametrów. 2600 mAh to pojemność wystarczająca, ale nie naładuje do końca smartfona, a raczej go podładuje. Podczas testów udało mi się zyskać 30% energii, więcej się nie dało, bo bank energii się rozładował, oczywiście zachowując rezerwę na poczet uruchomienia alarmu. Szybkość ładowania też nie jest można największa – 1 A nie gwarantuje szybkości światła, ale też nie zawiedzie nas w potrzebie. Przez godzinę Safety Power Bank naładował komórkę o 10% – wystarczy, aby przetrwać i skorzystać z najpilniejszych funkcji. Smarton smartfonowi jednak nierówny, w przypadku telefonu z mniejszą baterią, cały proces przebiega dużo sprawniej, bo w godzinę zyskałam aż 30% na plusie.
Jest poręczny i kompaktowy
Największym autem tego modelu jest wbudowany alarm antynapadowy o sile 100 decybeli. A to uwierzcie mi spora dawka dźwięku. Jak ją uruchomić? Po prostu chwytamy Power Bank i wyciągamy z korpusu górną jego część (złotą). Można to zrobić szybko i bardzo sprawnie, nawet w wielkim stresie pójdzie gładko. Ta opcja przyda się zwłaszcza wtedy, gdy jesteśmy sami w jakimś zaciemnionym miejscu lub podróżujemy samotnie, a ktoś nas śledzi lub czujemy, że chce nam wyrządzić krzywdę. Taki dźwięk odstraszy potencjalnych zbójów, zmusi ich do ucieczki i zwróci uwagę przechodniów na sytuację zagrożenia. Razem z alarmem włączy się stroboskop. Safety Power Bank to pomocny gadżet, szczególnie dla kobiet i dzieci. Już samo jego posiadanie może uspokajać. Przydaje się też wtedy gdy mamy rozładowaną baterię w telefonie i nie możemy zadzwonić o pomoc. Power Bank zachowuje rezerwę 20% energii, dlatego nigdy nie zawiedzie.
Jak oceniam to urządzenie? Na wielki plus. Funkcja antynapadowa to świetna sprawa. Odkąd mam swój Safety Power Bank czuję się bezpieczniej i nie ma w tym stwierdzeniu ani cienia kokieterii. Noszę go przy sobie zawsze i wszędzie, dzięki czemu piekę dwie pieczenie na jednym ogniu. Mój telefon jest zawsze podładowany i jednocześnie zyskuję „ochroniarza”!
