Drukarka szefem kuchni
Stało się nieuniknione – w Holandii otwarto pierwszą restaurację, gdzie jedzenie jest drukowane w 3D.
Czekoladowy mus, kozi ser, hummus czy ciasto do pizzy. Oto niecodzienne tusze zastosowane w specjalnej drukarce 3D, która wydrukuje wam posiłek w holenderskiej restauracji Food Ink. Wydrukowany lunch wygląda nieziemsko, a ci, którzy mieli okazję spróbować dzieł drukarki potwierdzają, że dania są równie pyszne, jak wyglądają.
Za projekt oryginalnej drukarki odpowiada firma byFlow, znana z niecodziennego podejścia do druku 3D. W swych projektach często sięga po „tusze”, które nie są kojarzone z drukiem, takie jak drewno, specjalna guma czy silikon. Dla restauracji Food Ink. wykonali natomiast drukarkę, która otrzymawszy składniki w formie kremu lub musu, zamieni je w smakowite wydruki. Sama restauracja jest o tyle niezwykła, że poza jedzeniem, także meble i akcesoria zostały wydrukowane – można rzecz, że cała knajpa to żywa reklama drukarek 3D. Co ciekawe, niektóre z dostępnych w knajpie akcesoriów zostały zaprojektowane także przez Polaków, m.in. projektantkę Iwonę Lisiecką. W efekcie powstało miejsce pełne futurystycznego designu i smaków.
Food Ink., to miejsce, gdzie według założycieli, będzie można doświadczyć niezwykłych doznań smakowych, a sam posiłek ma być niecodziennym przeżyciem łączącym w sobie smak, technologie i filozofię kreatywnego podejścia do formy, struktury i wyglądu dań. Co właściwie można zjeść? Wszystko: od przystawek, przez zmyślne dania główne, na deserach kończąc. I o ile wydruk czekoladowy nie jest już niczym niezwykłym, o tyle wydruki mięsne są prawdziwym ewenementem – zarówno ze względów higienicznych, ale też, by przy odpowiednich warunkach zachować smak, a także przyjemną dla podniebienia strukturę. Nie ma zatem problemu, by w Food Ink. zjeść tatar czy sałatkę cezara. O ile mamy zapas gotówki, bo odwiedziny w Food Ink. to koszt 250 dolarów za osobę, a w dodatku knajpa na razie dostępna jest jedynie dla wybranych po wcześniejszej rezerwacji. Food Ink. ma na razie dwa oddziały: w holenderskim Venlo, a także w centrum Londynu. Założyciele restauracji, Antony Dobrzensky i Marcio Barradas, zapowiadają jednak, że już wkrótce Food Ink. ruszy w podróż po całym świecie, bo ich knajpa ma formę pop up store'u.
Źródło: Food Ink.