/hamag/assets/gry-big-jpg-899.jpeg

Wirtualne zauroczenie, czyli dlaczego faceci kochają się w grach?

Istnieje stereotyp, że graczami komputerowymi bywają zdziecinniali adolescenci, którzy mieszkają z rodzicami, żywią się pizzą i chipsami, a na widok kobiety reagują nadmierną potliwością.

Data publikacji: 16.12.2015

Jest to wizja wysoce krzywdząca, albowiem wiadomo, że po gry sięgają nie tylko panowie o rozmaitych profilach charakterologicznych, ale również przedstawicielki płci pięknej. 

Niemniej jednak ta forma wirtualnej rozrywki pozostaje domeną mężczyzn. I nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie fakt, że przy tej okazji wracamy do odwiecznego pytania, czy kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa? Bo przecież nie łatwo wytłumaczyć, dlaczego ci ostatni, zamiast tulić w łóżku swoje ukochane, wolą do białego rana mordować znajomych w sieciowej strzelaninie albo świętować Nowy Rok z padem w ręku. Wbrew pozorom nie są to sprawy błahe, jako że wciągają kobiety w mało zaszczytną rywalizację z czymś tak niepozornym, jak czerniejąca pod telewizorem konsola.

Gracze perfumują się dynamitem

Z mediów dowiemy się, że gry komputerowe są pełne przemocy, a po monitorach spływają hektolitry krwi. Trudno temu zaprzeczyć, ponieważ tym razem nie mamy już do czynienia z mało wiarygodnym stereotypem, ale z trafną obserwacją. To prawda, że w cyfrowej przestrzeni nie brakuje agresji, jednak – moim zdaniem – ocena tego fenomenu nie musi być tak jednoznacznie negatywna. Od czasu wystrugania pierwszej dzidy, przez chińskie wynajdowanie prochu, aż po nawiązanie znajomości pana Smitha z konstruktorem Wessonem, wojaczka była fachem typowo samczym.

Można mnożyć freudowskie aluzje i przyrównywać rozmiar „wystającego” z ekranu karabinu do wymiarów wiadomego organu, ale zdaje się, że będzie to nadinterpretacja. Bo przecież na plan pierwszy wysuwa się nic innego, jak agresja.

Mężczyźni – chętniej niż kobiety – wcielają się w role żołnierzy. I o ile w naszym kręgu cywilizacyjnym realnych konfliktów na skalę międzynarodową szczęśliwie nie ma tak wiele, roi się od nich w grach komputerowych. Zawrotna popularność takich serii jak Call of Duty lub Battlefield dowodzi, że nawet najspokojniejszy księgowy lubi czasem włożyć mundur i wraz z oddziałem marines ocalić świat przed atomową zagładą. Choć wątki mesjanistyczne są tutaj ewidentne, w gruncie rzeczy chodzi o destrukcję, przeprowadzoną na wielką skalę. Można mnożyć freudowskie aluzje i przyrównywać rozmiar „wystającego” z ekranu karabinu do wymiarów wiadomego organu, ale zdaje się, że będzie to nadinterpretacja. Bo przecież na plan pierwszy wysuwa się nic innego, jak agresja. A skoro ta ostatnia jest charakterystyczna dla gatunku ludzkiego i łatwo nie poddaje się redukcji, być może wystarczy ją jedynie zamknąć w odpowiednich ramach?

 

Halo 5Halo 5

Przypomnijmy raz jeszcze archetypowego księgowego i wyobraźmy sobie, że oto nie musi on już wrzeszczeć na przełożonego, czy też uderzać pięścią w stół, podczas przeliczania mizernej pensyjki. Dlaczego? Ponieważ każdego wieczora przed ekranem swojego komputera czuje się superżołnierzem, dla którego zamordowanie pułku Specnazu oznacza tyle, co splunąć. Gdyby kogoś mierziła zbyt duża dosłowność wirtualnej przemocy względem naszych braci ze Wschodu lub jakiejkolwiek innej nacji, zawsze może wybrać strzelaniny kosmiczne. W tym ostatnim przypadku nie ma już potrzeby faszerowania ludzi ołowiem, skoro wokół roi się od kosmitów. Dodatkowo konwencja science-fiction pozwala na wprowadzenie gadżetów, które czynią z naszego bohatera prawdziwego „nadczłowieka”. Zjawisko to najlepiej obrazuje sukces serii Halo na konsolę XBOX One, w której gracz wciela się w zmodyfikowaną genetycznie maszynę do zabijania. Ktoś mógłby zaprotestować, że taki sposób zaspokajania narcyzmu i wyładowania agresji, to pic na wodę, bo przecież wszystko, o czym mowa, dzieje się w nierealnej przestrzeni. Właśnie to sprawia, że taka forma rozrywki jest atrakcyjna. Dostajemy namiastkę tego, czego pragniemy, jednocześnie nie narażając się na żadne ryzyko. Zatem pytanie o ilość przemocy w grach należałoby raczej przeformułować w następujący sposób: Jak to się dzieje, że wyrażanie agresji w wirtualnym świecie jest dla niektórych mężczyzn atrakcyjniejsze od realnego życia?

 

Wiedźmin 3 Dziki Gon: Serca z KamieniaWiedźmin 3 Dziki Gon: Serca z Kamienia

Szafa pełna ułanów

W piosence To jest to Krystyna Janda śpiewała, że porządek w szafie daje poczucie bezpieczeństwa. To zdanie może posłużyć za ilustrację problematyki gier strategicznych. Bo czym innym jest rozbudowywanie bazy, zbieranie jednostek, wznoszenie fortyfikacji, jeśli nie formą porządkowania olbrzymiej i wirtualnej szafy? Nie jest chyba żadną tajemnicą, że poczucie kontroli działa na nas kojąco. Warto jednak zauważyć, że najczęściej bywa ono zaledwie złudzeniem. Nieważne, jak wiele polis ubezpieczeniowych wykupimy, ile alarmów zainstalujemy w naszych domach, jak dużą sumę pieniędzy zgromadzimy na koncie, i tak – w każdej chwili – możemy się dowiedzieć, że w naszym mózgu rozkwita nowotwór. Nie chcemy o tym pamiętać, ponieważ taka świadomość paraliżowałaby nas strachem. Niezależnie od tego, ile lęku odczuwamy w związku z pełną niepewności egzystencją, nawet drobna iluzja kontroli pozwala nam odetchnąć z ulgą. Temu właśnie służy sprzątanie szafy i do tego też, jak się okazuje, wykorzystujemy gry strategiczne. To wytłumaczenie nie wyczerpuje tematu, bo przecież gdyby tak było, seria szwedzkich gier Europa Universalis mogłaby zostać ogołocona ze swojej otoczki narracyjnej i ograniczać się jedynie do zamalowywania kolejnych fragmentów mapy na dany kolor. A przecież tak nie jest – to fabuła umożliwia udział w historii o potężnym władcy budującym swoje imperium. I ten właśnie aspekt po raz kolejny prowadzi nas do sfery ludzkiej psychiki, którą oznaczyliśmy etykietą „męskość”. Walka o dominację, w mniejszej lub większej społeczności, była przez wieki zarezerwowana dla mężczyzn. Werbowanie kolejnych pułków, rozmieszczanie ich na mapie świata oraz zdobywanie państw ościennych chociaż częściowo zaspokaja typowo samcze pragnienie górowania nad innymi. 

Ci wspaniali mężczyźni w swoich nowiutkich kieckach

Oprócz namysłu nad tymi dwoma gatunkami, jakimi są popularne „strzelanki” oraz gry strategiczne warto wspomnieć o jeszcze jednym zjawisku, które najczęściej występuje w tytułach z gatunków RPG, MMORPG czy też MOBA. Jest nim tworzenie własnego bohatera. Niekiedy trudno nam pojąć, jak można wydawać pieniądze na coś tak nierzeczywistego, jak zbroja dla postaci, którą kierujemy w grze sieciowej. A przecież na co dzień analogiczne zachowania nie budzą niedowierzania, o ile tylko odnajdujemy je „w realu”. Kobiety potrafią spędzać godziny w sklepach z sukienkami, a panowie przez pół dnia przymierzają eleganckie zegarki. W przypadku kompletowania ekwipunku i dopieszczania wyglądu komputerowych bohaterów działa podobny mechanizm. Ktoś może się oburzyć, że to dwie zupełnie różne rzeczy, bo przecież, gdy kupujemy nowe ubrania, dbamy o swój wizerunek czy też status społeczny, a nie o wrażenie, jakie sprawia na innych cyfrowy ludzik z komputerowego monitora. Podkreślenie tej różnicy nie jest wcale bezzasadne, ale też nie rozwiera przepaści nie do pokonania. Kładką, którą można przerzucić z jednej strony zagadnienia na drugą jest pojęcie identyfikacji. Jest ono charakterystyczne nie tylko dla gier, ale też znajduje zastosowanie dla wyjaśnienia naszych zachowań podczas czytania książek lub oglądania filmów. Mało tego! Przy odpowiedniej konstelacji różnych czynników podobieństwo to może wymknąć się naszej kontroli i prowadzić do tragicznych pomyłek. Tak właśnie stało się w przypadku pewnego młodzieńca, który zdemolował sklep, rozrywając opakowania z jedzeniem, ponieważ – jak twierdził – musiał ewoluować. Zapewne nie jest przypadkiem, że tamto wydarzenie zbiegło się w czasie z premierą gry Evolve, w której można wcielić się w potwora przechodzącego kolejne stadia rozwoju. Oczywiście, takie przypadki nie zdarzają się nagminnie, a „dopieszczanie” swojej postaci wydaje się przeważnie formą kompensacji realnych niedostatków. Trudno pogodzić się z faktem, że nasza muskulatura, strój lub cokolwiek innego odbiega od lansowanego społecznie ideału. Na szczęście, w takich chwilach zawsze można zainwestować parę złotych w pięknie grawerowany pancerz dla naszego wirtualnego dublera. 

EvolveEvolve

Zupełnie inna płeć

Francuski psychoanalityk Jacques Lacan twierdził, że relacja seksualna nie istnieje. Nie chodziło w tej formule o zanik łóżkowych aktywności społeczeństwa, a jedynie o to, że różnica płciowa zawsze bywa problematyczna. Może właśnie dlatego trudno nam się nawzajem zrozumieć, a dla kobiet męskie zauroczenie grami komputerowymi bywa enigmatyczne Bo niby dlaczego mężczyzna miałby porzucać swoje realne ciało, żeby wyruszyć w wirtualną odyseję, która prowadzi donikąd? Przyczyn może być wiele i pewnie część z nich jest związana z pragnieniami czysto męskimi lub pewnym kulturowym wzorcem macho, a inne są wspólne dla wszystkich ludzi. Nie zmienia to jednak faktu, że zanurzony w cyfrowej przestrzeni facet może budzić u swojej partnerki zazdrość, a nawet wściekłość. Na pocieszenie dodajmy nieco wulgarnie, a nieco cynicznie, że mężczyźni nie są kompletnymi głupcami i wiedzą, że nie wszystkie pragnienia można zaspokoić „w wirtualu”, a porzucenie nierealnej postaci oraz pozostanie we własnym ciele przynosi czasami znacznie więcej przyjemności, niż najlepsza nawet gra.

Zobacz także

Rozrywka / #News

h-frame-icon-jpg-13129

Mona Lisa w Twoim salonie

Czy wiesz, że w Twoim salonie może zawisnąć Mona Lisa? Najwybitniejsze arcydzieła ze zbiorów Luwru – w tym właśnie najsłynniejszy z obrazów Leonarda da Vinci – dołączyły do kolekcj i sztuki Art Store dostępnej dla posiadaczy telewizorów Samsung The Frame.

Rozrywka / #News

h-frame-box-jpg-13013

Czas pożenić sztukę i technologię

Dzisiaj 15 stycznia 2021 roku. Zapamiętaj tę datę, bo to dzień na swój sposób historyczny. Dzisiaj pożenione zostają technologia i sztuka, a tymi, którzy to połączenie przypieczętują, są Samsung, Dom Aukcyjny Art in House i Wojciech Brewka.

Rozrywka / #News

h-freshface-box-jpg-13009

Zielono mi! Sprawdź nowy filtr na insta

Kojarzysz obrazy Giuseppe Arcimboldo? To te, na których twarze są utworzone z owoców i warzyw. Inspirując się jego twórczością, Samsung stworzył ciekawy filtr – #FreshFace – dzięki któremu odświeżysz swoje zdjęcia na Instagramie w podobny sposób!