/hamag/assets/otwarcie-jpg-7768.jpeg

Schudłam, bo chciałam

Temat odchudzania powraca jak bumerang. To dlatego postanowiłam zmierzyć się z nim raz a dobrze. Stałam się kulinarnym królikiem doświadczalnym i nie żałuję. Już wiem jak schudnąć!

Data publikacji: 20.02.2017
Odkąd pamiętam marzyłam o tym, by stracić 4-5 kilogramów. Nigdy nie miałam nadwagi, ale nie dość komfortowo czułam się w swoim ciele. Brakowało mi programu działania z prawdziwego zdarzenia, według którego mogłabym żyć i osiągnąć swój cel.

Ostatnio coś zaczęło psuć się w tej mojej sylwetkowej sielance. Czułam, że czegoś mi brakuje, coś przeszkadza. Próbowałam już wiele sposobów na wsłuchanie się w swoje potrzeby: byłam przez wiele lat wegetarianką, przez kilka miesięcy weganką, potem wróciłam do diety: „wszystkiego po trochu”. Zawsze uwielbiałam warzywa i ich nietuzinkowe kombinacje. Lubię gotować, gorzej z wypiekami. Każdy ranek zaczynałam z kubkiem wody z cytryną. Co robiłam źle? Wkrótce miałam się o tym przekonać.

Badania

Stało się, trafiłam pod skrzydła dietetyczki. Trochę czasu zajęła mi ta decyzja. Ale teraz mogę z czystym sercem powiedzieć, że była to jedna z lepszych inwestycji. Aby ustalić swoje słabsze strony, zlecono mi wykonanie dość wnikliwych i kosztownych badań. Moje TSH jest pod stałą kontrolą (mam lekką niedoczynność), ale to właśnie ono warunkuje moje potrzeby. Okazało się, że mam skandalicznie niską ilość witaminy D3, która wpływa przecież nie tylko na ogólne samopoczucie, ale całą wydolność organizmu. Brakowało także Witaminy B12. Oprócz suplementacji, specjalistka ustawiła dietę tak, abym z pożywieniem mogła dostarczać brakujące elementy. Jeśli chodzi o witaminy, to dostałam dokładnie instrukcje, które fiolki mam zakupić. W grę wchodziły tylko te z bezpiecznym składem, który powoduje dobre wchłanianie, a nie marnowanie dobroczynnych substancji.

Bez cukru

Po pierwsze cukier. Musiałam z niego całkowicie zrezygnować i nauczyć się czytać etykiety. Cukier bywa zakamuflowany w rozmaitych postaciach: syrop z agawy, miód, syrop glukozowo-fruktozowy – to tylko niektóre pułapki. Cukier jest w keczupie, niektórych sosach (jako karmel), już nie wspominając o gotowych mieszankach musli. Co miałam w zamian? Ksylitol i erytrol to dwa dozwolone słodziki, które mogę z powodzeniem stosować, na przykład do wypieków. Ich wadą jest cena, ale na szczęście dodaje się ich nieco mniej, więc starczają na dłużej. Jeśli wyeliminujesz z diety cukier, to organizm coraz rzadziej będzie o niego zabiegał, szybko stanie się zbędny, po prostu.

To niełatwa, ale satysfakcjonująca droga. Dla mnie w tym momencie gotowe słodycze nie istnieją, tak jak imieninowe pączki w pracy czy tradycyjny tort urodzinowy. Dobrze ułożona dieta zaspokoi większość potrzeb, reszta to nasza wewnętrzna praca nad przekonaniami. Nauczyłam się piec według nowych wzorców. Polecam stronę dietetyczki, Elli Kuszyk – znajdziecie tam całą masę sprawdzonych przepisów na słodkie bez cukru! Rolę słodyczy spełniają też wszelkiego rodzaju koktajle z bananem, mlekiem roślinnym i dobrym kakao lub karobem. Tak naprawdę przy odrobinie zaangażowania możecie skomponować naprawdę słodkie przekąski, bez złego wpływu na sylwetkę.

Sery i inne

Nabiał u wielu osób powoduje wzdęcia, zaparcia albo biegunki. Zaśluzowuje organizm i spowalnia metabolizm. Zamiast rozpisywać się o minusach związanych z jego spożyciem, podam plusy wykluczenia z diety wszelkich nabiałowych produktów. Życie bez nabiału mobilizuje do bardziej kreatywnego komponowania potraw. I choć jakiś czas temu nie wyobrażałam sobie śniadania bez białego serka, wina bez sera pleśniowego czy kanapki bez sera żółtego, obecnie uruchomiłam w sobie małego kucharza i robię plan. Tak, plan to podstawa. Rozpisujesz, co chcesz jeść w ciągu kilku dni i robisz zakupy. Wtedy nie ma już odwrotu i wymówek.

Chcesz być zdrowa, gotuj! Na śniadanie równie dobrze można zajadać jajka z ogórkami kiszonymi (bez chleba!), makrelę wędzoną z ogórkiem lub płatki jaglane z jabłkiem. Bez glutenu, bez nabiału, a jakże sycąco! Białkowo-tłuszczowe śniadania według Elli Kuszyk to najlepsze i najzdrowsze wyjście. Dajemy sobie sporo energii i nie odczuwamy szybko głodu. W sam raz, jeśli macie bardzo wymagający dzień. Na śniadanie można też zjeść rozgrzewającą zupę, sałatkę z rybą lub komosę ryżową z borówkami i orzechami. Czemu nie?

Pszenica

To wróg osób z problemami tarczycowymi, ale nie tylko. Zboża mają wysoki indeks glikemiczny i są tuczące, po prostu. Nasilają insulinooporność, są uzależniające i ciężkostrawne. Zapychają jelita i stanowią źródło szybkiego, ale krótkotrwałego bodźca energetycznego. Gluten obecnie znajduje się prawie w każdym produkcie, dlatego warto czytać etykiety. Ja za radą dietoterapeutki wyeliminowałam pszenicę (czyli gluten mam w diecie) i czuję się z tym o wiele lepiej. Jedyną formą glutenową, jaką akceptuję jest żytni chleb (bez pszenicy). Resztę odrzucam, bo zwyczajnie nie lubię.

W moim jadłospisie znajdziecie komosę ryżową, makaron ryżowy, kaszę gryczaną niepaloną i jaglaną. To mi wystarcza i nie czuję potrzeby ładowania w siebie pszenicy. Piekę ciasta z mąk bezglutenowych lub bez udziału mąki (pycha!!!), nie jem makaronów tradycyjnych, nie tęsknię za bułkami pszennymi. Wszystko jest kwestią przyzwyczajenia. Wszystko jest w naszej głowie, a zmiana nawyków żywieniowych to sprawa wypracowania nowego systemu.

Dawka ruchu

Dobra dieta bez odpowiedniej dawki ćwiczeń nigdy nie będzie w pełni efektywna. Wraz z nowym planem żywieniowym zorganizowałam sobie plan treningowy. Ważne, aby znaleźć coś, co jest przyjemne i zarazem daje wycisk. Ja próbowałam wielu opcji. Najbardziej satysfakcjonuje mnie spinning, zajęcia na trampolinie, pilates i praca z ciężarkami. Kombinacja tych kilku technik nie tylko chroni mnie przed znudzeniem, ale gwarantuje wielowymiarowe efekty. Ważne, aby swoje spacery do siłowni czy klubu fitness uskuteczniać przynajmniej trzy razy w tygodniu.

W moim przypadku są to przeważnie cztery wizyty – dwie interwałowe, czyli zajęcia w stylu „fit and jump”, pozostałe – wzmacniające, jak pilates czy ćwiczenia z taśmą i obciążeniem. Myślę, że taka dawka ruchu ma ważne miejsce w procesie odchudzania. To kolejny dobry nawyk, który pozostanie ze mną na stałe.

Co jem?

Mimo tych pozornych ograniczeń, mam wrażenie, że jem więcej, a na pewno bardziej rozmaicie i pożywnie. Mój jadłospis przeszedł totalną metamorfozę, a ja czuję się lepiej w swojej skórze. W mojej diecie jest teraz więcej białka, które ma za zadanie rozruszać mój organizm, warzyw i kiszonek (zwłaszcza kapusty i ogórków). Niestety mniej strączków (to jest mój największy ból), ponieważ nie są one wskazane przy niedoczynności tarczycy. Jest więcej planowania, gotowania i zawracania sobie głowy jedzeniem.

Czasami mam dość tego wszystkiego, ale nie chcę wracać do tamtego życia. Moje ciało jest mi wdzięczne za takie traktowanie. Sylwetka się wysmukliła (odnotowałam spadek wagi o 5 kg oraz 6 cm mniej w talii), zmieniła się też struktura ciała. Jest bardziej sprężyste i napięte, łatwiej też zawalczyć o mięśnie. A wszystko to w przeciągu trzech miesięcy. Dlatego wiem, że warto słuchać się rad specjalistów i nie kombinować na własną rękę. Raz a dobrze nauczyć się jeść czysto i planowo.

Zobacz także

Trendy / #News

i-dz-icon-jpg-13185

Małe zmiany dla dużej różnicy

Już 22 kwietnia obchodzić będziemy Międzynarodowy Dzień Ziemi. Z tej okazji warto poszukać sposobów na to, by zadbać o naszą planetę.

Trendy / #News

ikea-wiosna-icon-jpg-13175

Wiosenny powiew świeżości w IKEA

Wraz z wiosną w sklepach IKEA pojawiają się nowości produktowe, pozwalające tchnąć nieco świeżości do naszych czterech ścian.

Trendy / #News

s-d-icon-jpg-13159

Sztuka w cyfrowej odsłonie

Sztuka i technologia coraz częściej się przecinają. Chociaż nie, to złe słowo – raczej się: uzupełniają. Najlepszym tego dowodem jest ogłoszona właśnie współpraca pomiędzy domem aukcyjnym DESA Unicum a firmą Samsung.