/hamag/assets/otwarcie-jpg-2881.jpeg

Z czasem wiesz, gdzie uderzyć

Kowalstwo artystyczne w wydaniu Jarka Fornala zadziwia czystością formy i kunsztem wykonania!

Data publikacji: 06.06.2016
Spokojny i opanowany, silny i pewny siebie, taki musi być kowal. Taki jest w pracy Jarek Fornal. Z zawodu oficer mechanik marynarki handlowej pływający po morzach i oceanach, z wykształcenia projektant form przemysłowych, z zamiłowania kowal.

Mieszka w puszczy nadnoteckiej, blisko natury. Tylko tam czuje się naprawdę sobą. Miasto raczej go przytłacza, a on stroni od pośpiechu i przymusu rywalizacji. Kowalstwo jest przedłużeniem pasji z dzieciństwa i wczesnej młodości, kiedy to nie rozstawał się z kartką i ołówkiem. W czasach nauki w szkole morskiej w jego pokoju w centralnym miejscu stała sztaluga, by mógł malować. Potem gdzieś mu to wszystko uciekło. Osiem lat temu postanowił znów podziałać artystycznie. Dlaczego wybrał metal? Twierdzi, że jest w nim coś pierwotnego, surowego, a do tego wymaga dużo siły i ognia, by móc z nim zawalczyć.

Jarek Fornal, fot. Anna JaneczkoJarek Fornal, fot. Anna Janeczko

– Stal jest niezwykle plastyczna i można zmieniać ją w wieloraki sposób. Gdy ją wyczujesz i dowiesz się, jak ją kształtować i uzyskiwać rozmaite faktury, pomysły na prace pojawią się naturalnie. Formy, które tworzę inspirowane są tym, co mnie otacza lub wyrażają jakąś głębszą myśl nurtującą mnie od dłuższego czasu. Sposób przekazu uwarunkowany jest właściwościami materiału. Z tego też powodu, jak i w związku z moim zamiłowaniem do mocno uproszczonych form, lubię pracę z metalem. Na pierwszy plan wysuwa się jego ciężar wizualny, faktura powierzchni, a także ich balans i kompozycja. Możliwości zatem jest bez liku i to mnie najbardziej fascynuje – analizuje Jarek.

Jest samoukiem, a kowalstwa nauczył się z… książek! Podczas długich rejsów studiował tę materię, w internecie podpatrywał prace innych kowali, aż w końcu sam zaczął projektować. Szybko zdał sobie sprawę z tego, że jego pomysły z powodzeniem mogą pójść pod kowalski młotek. Sporo dały mu studia wzornictwa – tam otrzymał szlif, nauczył się konstrukcji i projektowania, zaostrzył swój wizualny gust i wymagania. Studia pomogły mu okiełznać wyobraźnię i sprawić, by pomysły mogły nabrać realnych kształtów.

Rzeźba w Iwano-Frankowsku na Ukrainie.Rzeźba w Iwano-Frankowsku na Ukrainie.

W ogniu potrzymać i mocno uderzyć

Kuźnię wyposażył i zaprojektował samodzielnie. Znajdują się w niej obowiązkowo: palenisko, gdzie rozgrzewa stal, kowadła, na których pracuje (dwa duże i jedno mniejsze), młotki oraz najlepszy pomocnik – zawsze dyspozycyjny młot mechaniczny. Wystarczy nacisnąć pedał i młot bije stal, a sam jego bijak waży około 85 kilogramów!

– To ciążka robota, ale nie jest wcale taka trudna, jak mogłoby się wydawać. Trzeba mieć wyczucie, a ono z czasem przychodzi samo. Po kilku realizacjach już wiesz, gdzie uderzyć, aby odkształciło się tam, gdzie sobie zaplanowałeś – dodaje artysta. A co można zrobić ze stali? Prawie wszystko. Lampy, ramy łóżek, krzesła, meble, balustrady, bramy, a nawet doniczki. Tak naprawdę tylko wyobraźnia ogranicza te możliwości. Jarek nie traktuje komercyjnie swojego zajęcia, dlatego postanowił zaangażować się w tworzenie rzeźb. Na swoim koncie ma już sporo typowo użytkowych realizacji, teraz przyszedł czas na sztukę.

Ostatnio uczestniczył w tworzeniu kolekcji biżuterii z Anią Orską! Dobrze czuje się także w roli nauczyciela. Jednego lata uczestniczył w plenerze rzeźbiarskim uczniów z Zespołu Szkół Plastycznych im. Antoniego Kenara w Zakopanem zorganizowanym przez fundację Gębiczyn na wsi koło Czarnkowa. – Byłem instruktorem. Z podziwem obserwowałem, jak dziewczęta (wśród uczniów był tylko jeden chłopak) dawały sobie radę z narzędziami i stalą, mimo że do tej pory pracowały jedynie z drewnem. To było niezapominane doświadczenie – wspomina artysta.

Brama marzeń? Prościutka!

Jake James, uznany artysta-kowal, powiedział kiedyś: „Jaki jest cel robienia czegoś, co zostało już zrobione, powtarzać znaną estetykę i stać w miejscu? Wykorzystajmy to stare rzemiosło do tworzenia czegoś nowego” – to słowa, z którymi identyfikuje się Jarek Fornal. Drażni go przaśność większości kowalskich obiektów, ślepe naśladownictwo tradycyjnych form i ich złe wykonanie. Klasyka popsuta niepoprawnie wykonanym załamaniem i robiona na siłę to nie jego domena. Jarek jest wielbicielem minimalizmu, pozbywa się niepotrzebnych dodatków, drąży temat artystycznie, chcąc poprzez swoje dzieła przekazać ważne dla siebie idee.

A jak powstają jego rzeźby? – Nie będę zbyt oryginalny. Najpierw pojawia się pomysł, taki szybki błysk, ogólny zarys. W moim przypadku przy plątaninie różnych myśli muszę go od razu naszkicować, by po prostu nie uleciał mi z głowy. Potem zaczynam długą pracę nad projektem, by przemyśleć rozwiązania techniczne i dopracowanie formy. Zawsze biorę pod uwagę ewentualne ograniczenia i trudności. Gdy projekt jest ukończony, zabieram się za fizyczną pracę z materiałem – opisuje Jarek. Sam podziwia dzieła między innymi Claudio Bottero, wspomnianego już Jake'a Jamesa, czy Arka Gawędzkiego. Kowali na świecie nie ma wielu. Choć w innych krajach kowalstwo można studiować na uczelniach artystycznych, w Polsce wciąż jest ono kojarzone raczej z użytkowymi formami.

Jarek Fornal podczas pracyJarek Fornal podczas pracy

Życie kowala

Aby rozwijać swoje umiejętności, Jarek uczestniczy w zjazdach i festiwalach, na które przybywają kowale z całego świata, jak na przykład międzynarodowe spotkania kowali artystycznych zwane Hefaiston w Czechach na zamku Helfštýn czy Święto Kowali w Iwano-Frankowsku na Ukrainie. To właśnie tam stanęła rzeźba jego projektu, wykonana wspólnie z Maciejem Krasuskim i Tomkiem Błotnickim. Koncept został doceniony i jako jedna z trzech rzeźb zdobi tamtejszą przestrzeń publiczną.

Poza kowalstwem Jarek uwielbia pracować w ogrodzie, jeździć Jeepem po błocie, czytać, rysować, przebywać w lesie z psami i fotografować. Ostatnio myśli nawet o założeniu własnej pasieki. Marzy mu się obiekt powstały z połączenia betonu i stali. Nie musi mieć nowoczesnego auta i drogich przedmiotów, wystarczy stary Jeep i dużo wolnej przestrzeni. Tu siekiera, tam piła – takie traperskie życie mu odpowiada, wtedy jest szczęśliwy.

Zobacz także

Ludzie / #Wywiad

classic-jpg-12024

Inspiracje są wszędzie. Wystarczy czasami przymrużyć oczy…

Jagoda Matuła-Krawczyk z Matuszka Tattoo opowiada o swojej pasji i kolorach, które w jej pracach są szczególnie ważne!

Ludzie / #Artykuł

classic-jpg-11984

„Po pierwsze powoli” – na zajęciach metodą Feldenkraisa

Czym jest technika Feldenkraisa? Jak może pomoc w odzyskaniu równowagi?

Ludzie / #Wywiad

classic-jpg-11839

Konique – marka dla koniarzy

Konique to młoda polska marka produkująca unikalne produkty dla koniarzy! To magiczne produkty rzemieślnicze dla miłośników zwierząt.